10 przydatnych prezentów dla młodej mamy

10 przydatnych prezentów dla młodej mamy

 

Wszystkie to znamy. Odwiedza Cię bliska osoba i daje Ci prezent. 

– Och, dziękuję! Niepotrzebnie!

No właśnie, niepotrzebnie. Wcale nie potrzebowałaś tej kupionej z najszczerszymi intencjami rzeczy. Być może bez skrupułów przekażesz ją dalej, ale całkiem prawdopodobne jest to, że prezent przeleży u Ciebie bezczynnie przez kolejne miesiące. Jeśli właśnie zamierzałaś zostać minimalistką, start będzie utrudniony.

Narodziny dziecka generują mnóstwo prezentów, które cieszą głównie… osobę, która je kupuje. Któż nie marzy o bezkarnej wycieczce do sklepu z artykułami dziecięcymi, żeby wreszcie bez skrupułów kupić tam najgłośniejszą zabawkę i najbardziej koronkową sukienkę w rozmiarze 62?

Bądźmy szczere, same też wpadamy w tę pułapkę i czasem bezrefleksyjnie powielamy utarte schematy, bo jeśli noworodek, to grzechotka, karuzela nad łóżeczko albo książeczka kontrastowa. I koniecznie kolejne piżamki, bo TE są przecież TAKIE słodkie! 

A co z prezentem dla świeżo upieczonej mamy? No, o tym, to już w ogóle nie pamiętamy… A przecież jej życie właśnie chwilowo przewróciło się do góry nogami i miło byłoby okazać jej jakieś wsparcie. 

Przygotowałam dla Ciebie listę 10 rzeczy, które możesz sprezentować bliskiej mamie małego dziecka (Święta już za pasem 😉 ). Jeśli sama właśnie urodziłaś możesz skorzystać z tych propozycji, jeśli ktoś zapyta: „a czego Ci potrzeba?”.

1. W drogę! Plecak (albo torba)

Każda młoda matka na spacer pakuje się jak na tygodniowe wakacje (aż strach pomyśleć o prawdziwym urlopie!). Pieluchy, mata do przewijania, chusteczki, krem do pupy, ubranka na przebranie, foliówka na brudne rzeczy, bidon dla dziecka, butelka dla mamy, przekąska, krem z filtrem, kapelusik, sweterek, książeczka, zabaweczka… ufff… W co to włożyć? Zwykła, jednokomorowa torebka będzie mało praktyczna, a ta dodana do wózka – powiedzmy sobie szczerze – o niektórych można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że są ładne. 

Fajnym rozwiązaniem są specjalnie zaprojektowane plecaki dla mam. Można je przypiąć do wózka albo nieść wygodnie na plecach (obciążenie na jedno ramię nie jest dobre dla kręgosłupa), a do tego są całkiem ładne <3. Jeśli osoba, którą chcesz obdarować preferuje torebki, bez problemu znajdziesz wersje, które skutecznie zastąpią wózkowego potworka. 

2. Książka przewodniczka  

Początki bywają trudne. Połogowe emocje wprost rozsadzają, życie staje na głowie, maluch nie ma załączonej instrukcji obsługi – można czuć się zagubioną. Z pomocą przyjdzie najnowsza pozycja Wydawnictwa Wymagające – książka, którą napisałam… trochę dla samej siebie sprzed kilku lat. A tak naprawdę dla każdej świeżo upieczonej mamy.

„Czwarty trymestr” to taka książkowa kontynuacja szkoły rodzenia – pełen łagodności i empatii przewodnik po połogu i pierwszych 12 tygodniach życia niemowlaka. Szczegółowo omawiam w niej karmienie (piersią, mlekiem modyfikowanym, odciągniętym mlekiem mamy), płacz, kolkę niemowlęcą i sen. Uzupełniona o notatki napisane przez innych ekspertów (lekarzy, dietetyczkę, fizjoterapeutki, farmaceutów) będzie idealnym wsparciem dla kobiet w ciąży i tych, które właśnie urodziły (nie tylko pierwsze) dziecko.

Książkę możesz kupić w zestawie ze wspierającymi pinami („Tulenie ma znaczenie” i „Najłatwiej wychować cudze”). Jeśli się pospieszysz w przedsprzedaży dostaniesz je zupełnie za darmo!

Do zestawu prezentowego możesz też dołożyć niemowlęce body i… kolejny punkt na mojej liście:

3. Odciążenie dla ramion – Karmiuszka

Pierwsze miesiące karmienia piersią spędza się na… karmieniu i leżeniu z maluchem! Godzinami! Kiedy nie ma mowy o odłożeniu go gdziekolwiek, z pomocą może przyjść odpowiednia poduszka do karmienia. Taka jak wykonana z samych naturalnych materiałów – Karmiuszka. I przez swój kształt jest lepsza od wszystkich rogali i fasolek (nie kładziesz na niej dziecka, tylko SAMA się wygodnie podpierasz), a w dodatku świetnie nadaje się do wykonywania prostych ćwiczeń poporodowych! 

W zestawie z książką Czwarty Trymestr możesz kupić przepiękną lawendową Karmiuszkę! I powiem Ci szczerze, że ta poducha może pozostać na sofie dłuuuugo po zakończeniu karmienia piersią. Jest obłędna!

4. Coś dla ucha – słuchawki rozmaite

Przy karmieniu i spacerach na dłuższą metę można się zanudzić na śmierć. Warto posłuchać w tym czasie czegoś ciekawego. Jednak jeśli kiedykolwiek próbowałaś słuchać podcastu lub audiobooka, karmiąc dziecko piersią, wiesz, że oznacza to jedno – udaną zabawę kabelkiem i nieudaną próbę usłyszenia czegokolwiek. Dlatego jeśli chcesz wesprzeć młodą mamę, kup jej bezprzewodowe słuchawki.

Jest jeszcze inny rodzaj „słuchawek”, które do słuchania wcale nie służą. To nauszniki przeciwhałasowe. Komu się przydadzą? Mamie malucha, który ma kolki. Jeśli mnie znasz, na pewno wiesz, że niezwracanie uwagi na płacz dziecka to postawa, której nie zaleciłabym nawet na torturach. (Możesz się przekonać o tym, czytając choćby ten artykuł). Jeżeli Twoje dziecko nie doświadczyło kolek, uwierz mi na słowo, przy trwającym trzecią godzinę płaczu wwiercającym się do mózgu można potrzebować ciszy.

5. Jeszcze więcej czytania – czytnik ebooków

Jak bumerang wracamy do tematu wielogodzinnego karmienia piersią. Jeśli któraś mama powiedziała Ci, że narodziny dziecka oznaczają koniec czytania, to pewnie nie miała czytnika ebooków. To prawda, że przy biegającym półtoraroczniaku nowinki literackie przechodzą mamom koło nosa, ale to jeszcze nie ten etap! Na początku jest czas na nadrobienie zaległości. A że jedna ręka podtrzymuje ssaka, przyda się książka, do której wystarczy ta druga. Dlatego właśnie zgrabny, lekki czytnik, w którym strony przekładasz jednym uderzeniem palca – będzie idealny. 

Jeśli osoba, której chcesz sprawić prezent, już go ma, zadbaj o dostawę świeżej literatury! Nie przejmuj się niematerialną formą. Na pewno jej to nie przeszkadza, a pomyśl tylko jak miło będzie jej porozmawiać z Tobą (czyli kimś dorosłym!) o właśnie przeczytanej powieści! 

6. Troska o zdrowie – wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego

Zostańmy na chwilę przy opcjach niematerialnych. Silne mięśnie dna miednicy, zdrowe krocze i elastyczna blizna po cesarskim cięciu to wciąż tematy, o których mówi się niewiele. Warto pokazać świeżo upieczonej mamie, że powinna zadbać o siebie – także o te delikatne części ciała. Praca z fizjoterapeutą uroginekologicznym potrafi zdziałać cuda, a przecież nikt nie chce mieć problemów z nietrzymaniem moczu ani cierpieć w czasie stosunku. Jeśli między Wami nie ma tematów tabu, wyślij przyjaciółkę/siostrę/kuzynkę do gabinetu! 

7. Troska ogólna – bony DIY

To, czego najbardziej potrzebuje młoda mama, to realne wsparcie. Może sama narysujesz i podarujesz bon na: spacer z maluchem, zmywanie garów, sprzątanie mieszkania, nieoceniającą rozmowę…? Puść wodze wyobraźni!

Jeśli wolisz od razu wpaść z konkretem w garści, przygotuj parę obiadów (najlepiej zamrożonych). Nakład finansowy – minimalny. Pomoc – bezcenna. Wzruszenie – gwarantowane.

8. Wsparcie w nowej roli – Parentflix

– Nie noś, bo przyzwyczaisz!
– Wiesz, że bujaczki są niezdrowe?
– Karmisz butelką?
– Smoczek sobie z ciebie robi!
– Bez czapeczki?
– Oj, przegrzeje się w tym sweterku!
– A specjalnie upiekłam drożdżówkę – daj mu troszkę!
– A ty dajesz dzieciom musy, tak? Ja nie.
– Na głowę ci wchodzi!
– Ale jesteś surowa! Ja taka nie byłam.

Młode mamy są bombardowane (niechcianymi) uwagami i poradami. Bywa, że osoby wierzące w swoją nieomylność nie przebierają w słowach. Inne – nieumiejętnie wyrażają w ten sposób swoją troskę, ale jednocześnie nie akceptują, że świat i stan wiedzy się zmieniają. Poszukiwanie własnej drogi jest trudne. Brakuje prawdziwych autorytetów. Internet – pełen wiedzy na wyciągnięcie ręki – wprowadza ogromny chaos informacyjny. 

Czy istnieje na to jakieś lekarstwo? (Poza wspomnianymi już pinami, które możesz przyczepić, żeby inni się odzepili). Pewność siebie zakorzeniona w rzetelnej wiedzy. Wiedzy, po którą można sięgnąć w każdej chwili. Wiedzy od ekspertów, którym można zadać każde pytanie, którzy nie oceniają, ale za to dają cenne wskazówki i pozwalają lepiej zrozumieć tego małego człowieka, który nagle pojawił się w rodzinie. 

Brzmi jak dobry prezent dla nowej mamy? Dlatego właśnie umożliwiłam zakup dostępu do Parentflixa w formie bonu prezentowego. Takiego fizycznego. Tylko uwaga! Z tym prezentem będziesz musiała poczekać do czasu, kiedy klub otworzy się ponownie. Żeby nie zapomnieć, zapisz się na listę zainteresowanych. A może sama będziesz chciała tam dołączyć?

9. Coś dla mamy i dziecka – zachustowanie

Chusta to prezent przyda się całemu duetowi mama-dziecko. Maluszek czuje się w niej bezpiecznie, a mama wreszcie ma wolne ręce! Czasem warto jednak zacząć przygodę z chustonoszeniem od spotkania z doradczynią chustonoszenia, które nauczy prawidłowego dociągania i wiązania oraz wskaże, jaką chustę najlepiej kupić. Takie indywidualne warsztaty to doskonały pomysł na prezent!

Jeśli jednak wolisz materialne podarunki, dobrym rozwiązaniem będzie bon prezentowy lub wspólna wyprawa do dobrego sklepu z chustami i nosidłami ergonomicznymi. W przypadku chust kółkowych i nosideł, warto przetestować je na żywo. Każdy duet jest nieco inny i w czym innym będzie się dobrze czuć. 

10. Domowe spa 

Samotny weekend w spa to dla świeżo upieczonej mamy dość odległa i mało realistyczna wizja. Za to do wanny można wskoczyć już po zakończeniu połogu. Zresztą tak naprawdę nawet zwykły prysznic może się się zamienić w ekskluzywną sesję hydromasażu, kiedy przez kilka minut nikt nie woła. 😉

Choć w pierwszych tygodniach po porodzie wskazane jest stosowanie łagodnych kosmetyków, później można już sobie zaszaleć. Fajna kula, sól czy płyn do kąpieli lub obłędnie pachnący żel pod prysznic (w przypadku braku wanny) w połączeniu ze świecą pozwolą młodej mamie odpocząć wieczorem po ciężkim dniu opieki nad maluchem. Do zestawu domowego spa możesz też dołożyć dobrej jakości olejek eteryczny (np. lawendowy).

 

To już wszystkie propozycje, jakie przygotowałam. Podziel się tym tekstem z innymi i uratuj inne mamuśki przed nieprzydatnymi gadżetami. 😉 Pamiętaj, że nie zawsze musisz wybierać niespodzianki. Czasami najlepiej jest zapytać, czego młoda mama potrzebuje. 

 

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Połóg w różnych kulturach

Połóg w różnych kulturach

Połóg połogowi nierówny. Jedne z nas otrzymują więcej wsparcia ze strony partnera_ki, męża, mamy, teściowej, inne muszą radzić sobie same. Uwaga wszystkich jest w naszej kulturze skupiona na dziecku i właściwie często można odnieść wrażenie, że od młodych mam wymaga się natychmiastowej dyspozycyjności po porodzie. Jakby sama opieka nad maleńkim, skrajnie niesamodzielnym człowiekiem nie była już heroicznym wysiłkiem!

Czy tak jest wszędzie? Zapraszam Cię w podróż dookoła świata. Wspólnie przyjrzyjmy się, jak wygląda połóg i opieka nad noworodkiem we Włoszech, w Brazylii, w Chinach i w Turcji. Ruszajmy!

 

Włochy

Kto zetknął się z mieszkańcami Włoch, ten wie, że w ich narracji często występują dwie Italie. Albo jesteś z Północy, albo z Południa. Alessandra, o której połogu chcę Ci opowiedzieć, jest z Południa. 

Jak większość koleżanek i podobnie jak jej własna mama, Alessandra mieszka blisko swoich rodziców i teściów. 5 minut drogi to taki maksymalny dystans. Ma co prawda jedną znajomą, która mieszka na Północy, ale ponieważ za 2 miesiące ma termin porodu, już zjechała do rodziców. 

Przyjęcie w domu Alessandry

Idąc do szpitala na poród, Alessandra wzięła ze sobą specjalną koszulę nocną i szlafrok. W domu nigdy ich nie nosi. To taki zestaw okołoporodowy. Jej mama rodziła w tej samej koszuli, jej siostra pożyczyła ją na swój pobyt w szpitalu. Nie wie, czy w innych rodzinach też tak jest, ale jedno jest pewne: w szpitalu trzeba dobrze wyglądać, żeby nie było wstydu. Dlatego też w czasie cesarki miała idealny makijaż. Zabrała także przynoszące szczęście kamizelki dla noworodka. W międzyczasie drzwi jej domu zostały udekorowane, aby zawiadomić sąsiadów o narodzinach dziecka. Mama Alessandry wzięła do siebie jej starszą córkę. Teściowa zaś przygotowała powitalne przyjęcie dla malucha. Nie mogło zabraknąć tortu z chłopięcą dekoracją i błękitnych draży. Na przyjazd do domu Alessandra i jej syn byli pięknie ubrani.

Skoro wszyscy mieszkają blisko siebie, babcia noworodka codziennie przychodziła pomóc młodej mamie, która zajmowała się maluchem. Tatusiowie powoli zaczynają się angażować w opiekę nad dzieckiem, co jeszcze w poprzednim pokoleniu było nie do pomyślenia. Tata Alessandry nigdy w życiu nie zmienił pieluchy. Ostatnio urlop ojcowski został wydłużony do 7 dni. 

Początkowo malucha odwiedza tylko najbliższa rodzina. Z czasem krąg poszerza się do licznych ciotek i wujków, z których każdy przynosi noworodkowi obowiązkowy prezent. 

Nie ma wizyt patronażowych położnej, a o konsultantkach laktacyjnych raczej nikt nie mówi. Za to słychać porady starszego pokolenia, że kobiety karmiące piersią powinny pić dużo bulionów, bo podobno mleko tworzy się dzięki spożywanym płynom. No i lepiej unikać zbyt ostrych smaków…

 

Brazylia

W Brazylii kto może, rodzi w prywatnej klinice. I kto może – przez cesarskie cięcie, bo ubezpieczyciele niechętnie zwracają koszty porodu naturalnego. To drogi interes, ale za to można mieć przy sobie osobę towarzyszącą, która również otrzymuje szpitalne posiłki i może np. skorzystać ze szpitalnego prysznica. Po porodzie pomocą służą pielęgniarki, doradczynie laktacyjne i lekarz pediatra. 

W szpitalu drzwi sali dekoruje się imieniem dziecka, a odwiedzający otrzymują prezenciki. Na wyjście ze szpitala maluch jest elegancko ubrany i przykryty kocykiem pod kolor ubranka. Musi się dobrze prezentować na licznych zdjęciach.

Wizyty patronażowe nie są standardem, ale można je sobie załatwić w niektórych placówkach. Standardem są za to wizyty u pediatry. Mama z noworodkiem musi się udać do przychodni 3, 5, 15, a czasami również 30 dni po porodzie. 

Z personelem medycznym jest pewien problem – jego zalecenia są… dość zaskakujące. Lekarze często doradzają mamom wypłakiwanie dzieci w stylu Tracy Hogg (o tym, jak bardzo nie zgadzam się z tym podejściem, przeczytasz tutaj i tutaj) i zupełnie nie rozumieją, dlaczego młoda mama miałaby nie spać w nocy. Konsultantki laktacyjne natomiast każą karmić z minutnikiem w ręku. Ogólnie rzecz biorąc – cała opieka nad dzieckiem kręci się wokół zegarka. Prawdopodobnie jest to związane z faktem, że Brazylijki wracają do pracy 120 dni po porodzie i za wszelką cenę chcą, aby dziecko jak najszybciej było samodzielne. 

Jednocześnie młode mamy otrzymują po porodzie ogromne wsparcie ze strony bliskich. Ciocia, babcia czy teściowa wprowadza się do domu świeżo upieczonej mamy i pomaga we wszystkim: sprzątaniu, gotowaniu i opiece nad dzieckiem. Bardziej zamożne rodziny opłacają sobie nianie. 

Brazylijczycy chętnie sobie pomagają. W biedniejszych, wielopokoleniowych rodzinach, wszyscy mieszkają razem i maluchem zajmuje się cały klan. 

Istnieje natomiast presja wokół powrotu do formy. W szpitalu poleca się obwiązywanie brzucha specjalnymi pasami lub bandażami. Ma szybko wrócić „na swoje miejsce”. 

 

Chiny

„Przesiadywanie miesiąca”, po chińsku zuo yuezi dotyczy raczej matki niż noworodka, który leży szczelnie otulony obok niej. Jest elementem kobiecej inicjacji, nieodzownym przedłużeniem porodu. Choć jego niewątpliwym plusem jest społecznie wymuszony wypoczynek, wiele kobiet z tradycyjnych społeczności postrzega ten okres jako (konieczny do przejścia) ciężar. Dlaczego?

W czasie yuezi kobieta powinna przede wszystkim chronić się przed wszelkimi przejawami chłodu, a zatem: leżeć w łóżku w długich ubraniach, nie kąpać się (czy nawet w ogóle nie myć), nie jeść surowych i zimnych potraw. Lekkostrawna dieta (mająca zapewnić dobry start laktacji) opiera się głównie na jaglanej zupie. Wszystko serwowane jest przez teściową i służy, do pewnego stopnia, budowaniu tej (niezwykle ważnej w tradycyjnej chińskiej kulturze) relacji. [1]

Niehigienicznie, niezdrowo (przegrzanie, niedojedzenie, kompletna izolacja społeczna), niezgodnie z logiką? Obecnie do „przesiadywanie miesiąca” podchodzi się coraz mniej ortodoksyjnie. Internetowe zalecenia są przesiąknięte zachodnią wiedzą medyczną (co nie oznacza, że wszystkie mają medyczne uzasadnienie) i często podkreśla się w nich konieczność mycia zębów czy brania prysznica (byle nie zbyt długiego!). Coraz więcej mówi się też o łagodnych formach aktywności fizycznej.

Strach przed przewianiem jednak trzyma się mocno. Łatwo też trafić na rozmaite zalecenia dietetyczne: mniej tłuszczu, mniej soli, mniej jajek… Za to zupa na wieprzowych nóżkach będzie idealna na start laktacji – warto spróbować, chociaż większość Chinek i tak szybko zaczyna wierzyć w zbyt chude mleko i sięga po mieszankę mlekozastępczą (najlepiej importowaną, która – po skandalu wokół toksycznego mleka sprzedawanego w Chinach kontynentalnych – jest uznawane za bezpieczniejszą).   

Z jednej strony odchodzi się od tradycyjnych zasad rządzących połogiem, z drugiej – są one głęboko zakorzenione w zbiorowej świadomości. Można wciąż usłyszeć z ust skruszonej matki, że jej 3-letnie dziecko ma problemy z – dajmy na to – oczami, bo nie przesiedziała odpowiednio swojego yuezi

Źródło: http://www.ymhlove.com/

Kobiety z dużych miast są zachęcane do korzystania z centrów yuezi. Ma to być idealny sposób na połączenie tradycji (rehabilitacja przy zastosowaniu chińskiej medycyny, wypoczynek, dbanie o ciepło) z nowoczesnością (wsparcie medyczne dla matki i dziecka, kąpiele, klimatyzacja). Wszystko – opakowane w luksus. Miesięczny pobyt w centum yuezi to wydatek rzędu 50 tysięcy złotych. Swoim stylem dobrze wpisują się w konsumpcjonistyczne nastroje, ale też odzwierciedlają zmiany społeczne w obszarze rodziny (teściowe nie mają już przy sobie synowych, młodzi kupują własne mieszkania) i ról płciowych. Jednocześnie krytykuje się je za stawianie kobietom kolejnych wymagań poprzez reklamy w stylu „tylko z nami wrócisz do idealnego ciała!” [2]

 

Turcja

W tej części głos oddaję Ani, której mąż pochodzi z Turcji. Ania, w pełni świadoma tureckich zwyczajów połogowych, zdecydowała się… tam nie rodzić. Ciekawe, czy zrobiłabyś tak samo. 

Turecka opieka okołoporodowa jest świetna: prywatna sala i łazienka, przemiły, uczynny personel, poród w atmosferze intymności, z ogromnym poszanowaniem kobiety. 

Połóg trwa w kulturze tureckiej dokładnie 40 dni. Nie więcej, nie mniej. Wynika to, podobnie jak większość zaleceń w tym okresie, z zasad Koranu, które naturalnie przeniknęły turecką kulturę i nawet nieświadomie, stosują się do nich mniej lub w ogóle niewierzące Turczynki. 

Tureckie kobiety praktycznie od razu po porodzie witają połóg z niezłym przytupem. Nierzadkim widokiem jest wizyta fryzjera czy makijażystki na sali poporodowej, której zadaniem jest szybkie przygotowanie tureckiej mamy na przyjęcie gości. Pisząc „gości” nie mam na myśli tylko męża, który zazwyczaj nie towarzyszy żonie przy porodzie (robią to raczej bliskie rodzącej kobiety: mama, siostra, teściowa, szwagierka, przyjaciółka). Poród i połóg uznaje się w Turcji za sprawy kobiet, w które mężczyźni po prostu nie ingerują. Świeżo upieczona mama przebiera się w specjalny zestaw poporodowy – błyszczące koszule nocne, przesłodkie opaski, kokardki, kapciuszki. Wszędzie pomponiki, przepych, często w parze z ubiorem noworodka w podobnym stylu. Makijaż gotowy, fryzura okazała, uśmiech na twarzy. 

Towarzysząca przy porodzie kobieta bądź personel przystraja salę. Mile widziane są balony, kokardy, napisy „Witaj na świecie”, wcześniej przygotowane gadżety z nadrukiem imienia. No i wchodzą wcześniej wspomniani goście. Rodzice, teściowie, bracia, siostry, ciotki, wujkowie, babcie, dziadkowie i dzieci z rodziny. Wszyscy biorą noworodka na ręce, dotykają, całują, robią zdjęcia, zachwytom nie ma końca, w powietrzu dźwięczy głośne „Maşallah” wypowiadane wielokrotnie przez gości, aby uchronić mamę i dziecko przed „złym okiem” – nieszczęściem, które może dotknąć tych, którzy są w danym momencie obiektem zachwytów i komplementów. Nikt natomiast nie myśli umyciu rąk czy dezynfekcji…

W szpitalu kobieta nigdy nie zostaje sama. Do końca jej pobytu towarzyszy jej jedna osoba, zazwyczaj ta sama kobieta, która była obecna podczas porodu. Turcy wierzą, że podczas 40-dniowego połogu kobieta jest wyjątkowo narażona na działanie, najprościej mówiąc, złych mocy. To takie religijne wydanie ryzyka wystąpienia depresji poporodowej. Po 1 czy 2 dobach, jeśli wszystko jest w normie, mama i maluch wracają do domu, którego drzwi wejściowe ociekają błękitem bądź różem – z wiadomych względów. 

Podczas 40 dni połogu kobieta nie powinna opuszczać domu, ze względu na wcześniej wspomniane ryzyko nieszczęścia, mogącego ją spotkać w kontakcie z osobą, która w jakiś sposób przychylnie spojrzy na młodą mamę lub dziecko bez chroniącego „Maşallah” na ustach. Połóg w Turcji pełen jest paradoksów, z jednej strony tłumy gości, przez cały ten czas do domu przychodzą sąsiedzi, zjeżdża się dalsza rodzina czy znajomi. Jednocześnie mama i dziecko z domu nie wychodzą ze względu na ryzyko w tym wrażliwym dla nich czasie. 

Przez całe 40 dni kobiecie powinna towarzyszyć inna, najczęściej bardziej doświadczona kobieta (nie, mąż nie wystarczy) i pomagać jej przy dziecku czy edukować w kwestiach związanych z przeżywaniem połogu. Przez edukację mam na myśli pilnowanie, aby świeżo upieczona mama nie spożywała całej listy zabronionych podczas karmienia pokarmów i napojów. 

Dla Turków typowe jest też przegrzewanie noworodków i samej mamy, ciepłe koce, szczelnie zamknięte okna, czapeczki, kamizelki, noworodki śpiące pod kilkoma warstwami, o ryzyku śmierci łóżeczkowej (która w Turcji jest niestety dość częsta) nikt nie mówi. Unikanie zimnych napojów niezależnie do pory roku i wciskanie w kobietę po porodzie słodyczy „żeby mleko było słodsze” i oczywiście znane też u nas jedzenie za dwoje.  

O emocje kobiet w połogu raczej się nie dba, wszelkie stany obniżonego nastroju itp. przypisuje się owym złym mocom, które silnie w tym czasie działają na osłabioną porodem kobietę. Noce w połogu kobieta i dziecko spędza przy świetle. Turcy wierzą, że pod osłoną nocy i w ciemności demony działają skuteczniej. Ma to oczywiście swoje konsekwencje dla jakości snu mamy i dziecka. 

Kultura turecka zakłada też karmienie piersią. Musisz mieć naprawdę potężną wymówkę, żeby od razu złapać w Turcji za butelkę i nie spotkać się ze zdziwieniem, namawianiem i silną dezaprobatą. 

Czy jest w takim razie cokolwiek, co oczami obcokrajowca można ocenić pozytywnie? Oczywiście, Turcy są bardzo pomocni, życzliwi, niejednokrotnie byłam świadkiem wizyty sąsiadów, którzy świeżo upieczonej mamie przynieśli ciepły posiłek dla niej i rodziny. Takich dobrych gestów jest bardzo wiele. Pomoc w połogu od starszej od siebie, doświadczonej kobiety również może okazać się nieoceniona. Co kto lubi. 😉 Pamiętajmy, że obca kultura rządzi się swoimi prawami, podobnie jak nasza, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy i oceniać powinniśmy z przymrużeniem oka, jednocześnie szanując to, czego nie potrafimy czasem zrozumieć 🙂

Jeśli tematy połogowe są Ci bliskie, z pewnością zainteresuje Cię książka „Czwarty trymestr” – przewodnik po pierwszych 12 tygodniach z niemowlęciem. Kliknij, aby zamówić swój egzemplarz w zestawie z fantastycznymi pinami, które wpierają młode mamy (a może także z bliskościowym body lub wyjątkową poduszką do karmienia).

 

Chcesz wiedzieć, czego możesz się spodziewać w pierwszych dniach i tygodniach po porodzie oraz jak zadbać o siebie w czasie połogu? Sprawdź szkolenie „Przygotuj się na połóg”.

Jakich specjalistów odwiedzić po porodzie?

Jakich specjalistów odwiedzić po porodzie?

 

Poród to nie koniec troski o Twoje ciało i Twoje zdrowie. W ciąży z pewnością regularnie odwiedzałaś lekarza i robiłaś badania krwi – troszczyłaś się o siebie i dziecko. Czas na kontynuację. Jesteś ważna. I Twoje zdrowie jest ważne. Dlatego przypominam o wizytach, które powinnaś dodać do swojego kalendarza i odbyć po porodzie (jeśli urodziłaś już dawno i nie byłaś na tych spotkaniach, to to jest dobry moment, żeby nadrobić zaległości).

 

Ginekolog

Po 6 tygodniach od porodu idź do ginekologa. Jest to wizyta kontrolna i okazja na omówienie ewentualnej formy antykoncepcji. Pamiętaj, że karmienie piersią nie zawsze spełnia wszystkie warunki, które chronią przed kolejną ciążą. Nie każda mama, która karmi piersią, na pewno będzie z tego powodu niepłodna. Nawet jeśli Twoje dziecko jest wymagające, nawet jeśli Twoje dziecko jest kolkowe – idź. Możesz pojechać z dzieckiem, możesz taką wizytę odbyć z dzieckiem przy piersi na fotelu ginekologicznym. Uwierz mi, że ginekolodzy nie takie rzeczy już widzieli, bo przecież kobiety w połogu przychodzą do nich naprawdę często. Nie odkładaj tej wizyty. Idź nawet wtedy, kiedy nic się nie dzieje.

 

Fizjoterapeuta uroginekologiczny

Zachęcam Cię, żebyś odłożyła pieniądze i poszła na wizytę do fizjoterapeuty uroginekologicznego 4-6 tygodni od porodu – bez względu na to, w jaki sposób urodziłaś.

Mięśnie dna miednicy i mięśnie brzucha są obciążone i ulegają zmianie już w ciąży. Rodzaj porodu ma tu mniejsze znaczenie. Fizjoterapeuta uroginekologiczny sprawdzi, w jakim stanie są mięśnie i na przykład pomoże zamknąć rozejście mięśnia prostego brzucha. Podpowie też, w jaki sposób dbać o mięśnie dna miednicy, czy i jak ćwiczyć, jak kichać, jak prawidłowo oddawać mocz i kał, jak wstawać i jak się kłaść, żeby mięśnie dna miednicy mogły się regenerować. Może Ci się to wydawać śmieszne lub dziwne – przecież nauczyłaś się tego w dzieciństwie! A jednak wiele z nas robi to niepoprawnie.

Fizjoterapeuta uroginekologiczny to też osoba, która nauczy Cię mobilizacji blizny po cesarskim cięciu i po nacięciu krocza. Pracę z blizną warto zacząć po 4-6 tygodniach od porodu. Dzięki mobilizacji blizna jest elastyczna, wraca czucie, nie tworzy się bliznowiec ani zrosty, a blizna nie ciągnie i nie wpływa na Twoją postawę.

Poszukaj polecanego specjalisty w Twojej okolicy. Naprawdę warto kupić kilka ciuszków dla bobasa mniej, odłożyć pieniądze i pójść na taką wizytę. Możesz dzięki temu zapobiec nie tylko bólom, problemom ze współżyciem czy wypróżnianiem, ale także wysiłkowemu nietrzymaniu moczu itd.

 

Doradca laktacyjny

Jeśli będziesz karmiła piersią i doświadczysz trudności, to pamiętaj, że możesz się umówić z doradcą laktacyjnym CDL (Certyfikowany Doradca Laktacyjny), którego znajdziesz tutaj albo konsultantem IBCLC, czyli osobą z certyfikatem międzynarodowym, który zweryfikujesz tutaj.  

 

Doradca chustonoszenia

Etap przejścia pomiędzy okresem ciąży a życiem z nami na tym świecie może być dla bobasa trudny. Wiele niemowląt uspokaja się najszybciej na rękach mamy lub taty… ale jednak wolne ręce też czasem nam się przydają 😉 Dlatego warto, żeby rodzice nauczyli się wiązania chust od wykwalifikowanej doradczyni noszenia.

W Polsce działają trzy szkoły doradców: Akademia Noszenia Dzieci, ClauWi oraz Die Trageschule. Listę doradców Akademii Noszenia Dzieci znajdziesz tutaj, doradców ClauWi tutaj, a listę doradców Die Trageschule tutaj. Szukaj więc doradcy z którymś z tych certyfikatów. Warto wiedzieć, że z niektórymi doradczyniami można umówić się także na konsultację wideo online.

 

Pora na Twój ruch – umów wizyty. A jeśli poród jest jeszcze przed Tobą, wpisz przypomnienie w kalendarzu.

 

Pierwsze tygodnie po porodzie to czas wyjątkowy. Czas Twojej regeneracji po ciąży oraz porodzie i czas intensywnego rozwoju dziecka. Wiem, bo też tam byłam. Wydawało mi się, że jestem idealnie przygotowana na to, co mnie czeka. A jednak doświadczyłam wielu zjawisk, o których nikt mi nie powiedział i o których nigdzie nie przeczytałam.

Dlatego powstał Czwarty trymestr – najnowsza książka Wydawnictwa Wymagające. Napisałam ją dla siebie sprzed kilku lat. Dla innych kobiet, które oczekują narodzin dziecka albo, szukając swojej drogi w chaosie tych pierwszych tygodni życia z niemowlakiem, potrzebują prostego poradnika z odpowiedziami na nurtujące je wątpliwości. Znajdziesz w niej mnóstwo wskazówek popartych badaniami naukowymi, wsparcie i wiedzę o obsłudze niemowlaka, które dadzą Ci spokój i pewność siebie.

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!