Musy w tubkach stały się bardzo popularną formą przekąski. Po części jest to zrozumiałe – mają przecież parę niekwestionowanych zalet. Przede wszystkim są praktyczne: w podróży, na placu zabaw (gdy rączki nie są zbyt czyste) i wszędzie tam, gdzie zależy nam na szybkiej, niebrudzącej przekąsce, którą nasz maluch chętnie zje.
Problem w tym, że do tej wygody łatwo się przyzwyczaić – i dziecku, i rodzicowi. Z czasem okazuje się, że stopniowo tubki całkowicie zastąpiły owoce w diecie dziecka. To z kolei jest bardzo niekorzystne dla rozwoju aparatu artykulacyjnego.
Także poza środowiskiem logopedycznym musy nie mają dobrej sławy. Stomatolodzy ostrzegają, że mogą przyczyniać się one do powstawania próchnicy (zwłaszcza, gdy zastępują mleko w czasie karmień nocnych). Dietetycy zwracają uwagę na ilość cukrów prostych zawartych w musach, a osoby dbające o środowisko – na to, jak nieekologiczne są same tubki.
AUTORKA TEGO ARTYKUŁU, MGR URSZULA PETRYCKA JEST EKSPERTKĄ W MOIM KLUBIE ONLINE DLA RODZICÓW PARENTFLIX.
***
Dlaczego logopeda nie poleca musów?
Zjadanie nieprzetworzonych owoców, często zastępowanych przez musy, to pod wieloma względami świetne ćwiczenie logopedyczne:
- odgryzanie, gryzienie, żucie i połykanie warunkują prawidłowy rozwój aparatu artykulacyjnego;
- zjadanie pokarmów o trudnej konsystencji zapobiega powstawaniu wad zgryzu;
- samodzielne spożywanie produktów stałych jest świetnym treningiem koordynacji ręka-oko i małej motoryki.
Te wszystkie zalety przepadają w momencie sięgnięcia po półpłynny, łatwy do połknięcia i niewymagający żucia mus. W pewnym sensie jest on bardziej napojem niż przekąską. Czy zatem spożywanie musu z tubki uczy „dorosłego” picia? Niekoniecznie. Wiele dzieci układa sobie rurkę tubki na języku, co utrwala model ssania znany im od urodzenia: maluchy ssą tubkę jak smoczek butelki. Skoro język jest przyciśnięty rurką, nie może się podnieść do podniebienia – dziecko nie wykształca również dojrzałego wzorca połykania. Ponadto, część dzieci w czasie spożywania musu wysuwa język z jamy ustnej. Utrwalenie takiego nawyku może skutkować przeniesieniem go na pole artykulacji i, w rezultacie, zaistnienie zjawiska seplenienia międzyzębowego.
Wreszcie nadmiar przekąsek w formie musu bywa wstępem do nieprawidłowych nawyków żywieniowych. Najedzone dziecko nie ma ochoty na przygotowany posiłek, rodzice zaczynają się tym martwić, sięgają po „pewniaki” i powstaje błędne koło.
Wątpliwości rodziców
Zebrałam pytania, które rodzice często stawiają w kontekście musów z tubki. Poniżej znajdziecie moje odpowiedzi.
Skoro owocami łatwo się zakrztusić, czy nie byłoby bezpieczniej podać dziecku mus z tubki?
Zakrztuszenia to bez wątpienia nieprzyjemny element wprowadzania pokarmów stałych do diety dziecka. Niestety nie da się go wyeliminować, a dojść do wprawy można jedynie dzięki praktyce. Nauka prawidłowego gryzienia i połykania jest inwestycją na lata.
Nie znaczy to, że nie należy starać się zapobiegać zakrztuszeniom i zadławieniom. Wiele zależy od sposobu podania owocu. Na przykład, paradoksalnie, podanie dziecku całego obranego jabłka do rączek mocno minimalizuje ryzyko wypadku. Dziecko zeskrobie ząbkami malutkie cząstki i je zje.
Co z tubkami z owsianką – czy one są OK?
Bywa, że dziecko po pociągnięciu łyka z takiej tubki, przez chwile żuje jej zawartość i dopiero wtedy przełyka – to rzeczywiście lepsze niż wysysanie samego musu owocowego. Najlepiej będzie jednak nałożyć owsiankę do miseczki, z której dziecko zje ją – z pomocą rodzica lub bez – łyżeczką. W wieku osiemnastu miesięcy dziecko powinno już być w stanie zrobić to samodzielnie, ćwicząc przy okazji choćby pracę warg (aktywnych w kontakcie z łyżeczką). Inwestycja energii w naukę szybko się zwraca.
Czy mogę zatem podać mus owocowy łyżeczką?
To rozwiązanie jest o tyle lepsze, że w odczuciu dziecka mus będzie pokarmem, a nie napojem. Wciąż jednak nie zobaczy owocu w całości. Często nie rozpozna nawet, z jakich owoców przecier jest zrobiony. Wybierając musy – w jakimkolwiek opakowaniu – pozbawiamy dziecko wrażeń sensorycznych, związanych z jedzeniem. Maluch nie może dotknąć owocu, zbadać jego kształtu, sprawdzić czy jest ciężki, śliski, lepki, zimny… Nawet wąchanie może okazać się utrudnione.
Co zrobić, jeśli dziecko nie chce jeść niczego innego niż papki?
Należy powoli i stopniowo zmieniać konsystencje podawanych pokarmów, np. przez dodanie do purée paru ziaren amarantusa ekspandowanego. Jeśli po kilku tygodniach rozszerzania diety nie uda się przejść na inne konsystencje, warto zgłosić się do neurologopedy.
Wnioski
Czy zatem musy są szkodliwe i powinny być zabronione w diecie dziecka? Nie musimy być aż tak radykalni. Warto natomiast uzmysłowić sobie, że bliżej im do słodyczy niż do owoców i, w związku z tym, powinny być podawane sporadycznie.
Skoro musu nie trzeba odgryzać, gryźć ani żuć – nie może on zastąpić owoców, dających dziecku okazję do kształtowania aparatu artykulacyjnego.
Jeżeli zależy Ci na „czystych” przekąskach, możesz zaproponować dziecku pokrojonego w słupki ogórka lub paprykę, kromkę pełnoziarnistego chleba, ugotowany makaron czy nawet – chrupki kukurydziane. Zaletą spożywania tych produktów – w kontekście logopedycznym – będzie ćwiczenie obróbki kęsów pokarmowych, która jest bazą dla prawidłowej artykulacji głosek.
Dzieci, które nie mają problemów z napięciem mięśniowym, artykulacją i samodzielnym jedzeniem pokarmów o różnych konsystencjach, mogą oczywiście od czasu do czasu zjeść mus z tubki. Nie dajmy się zwariować. Tak jak we wszystkim – trzeba zachować umiar i zdrowy rozsądek. 🙂
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
No dobrze wszystko fajnie jak dziecko jest na tyle duże, że może zjeść takie owoce w kawałku. Dziecku które nie ma zębów albo ma tylko pojedyncze nie bardzo jest co podać. Jabłko i gruszki i tak trzeba przecierać, bo są twarde. Daje banany ale już zaczynają się nudzić. Brzoskwinie i nektarynki pojawiły się w sensownej cenie i konsystencji dopiero na dniach. Ceny truskawek, malin i jagód to już jest w ogóle kpina. Smacznych śliwek nie mogę w ogóle dostać. Ananas jest zbyt błoniasty dla dziecka bez zębów. W formie musu przynajmniej dziecko ma jakąś różnorodność i to w miarę normalnej cenie. Czy jest sens spędzać czas w kuchni na tarciu i obieraniu tych owoców samemu w kuchni skoro można kupić gotowy mus?
Mus z truskawek nie jest tańszy niż truskawki.
Również korzystamy z tych wygodnych tubek, ale owoce i warzywa na pierwszym miejscu. Nie kupuje zbyt często. Chce być dziecko miało różnorodna konsystencje 🙂 a nie tylko mus.
A wlasnorecznie robione musy owocowo-warzywne? Stomatolodzy nie polecają ale przyznam, że nam czasem ratuje zycie taka tubka. gorzej ze składami bo brakuje musow warzywnych- czy taka opcja jest lepszą alternatywą? jakie warzywa łączyć z owocami żeby cukier nie skakał dziecku. podawanie węglowodanów samych i samych cukrów w postaci owocow to rzeczywiscie słaba rzecz.
moze zaproponujecie jakies fajne przepisy?