Najczęściej zadawanym przez rodziców wymagających niemowląt pytaniem, poza „Jak się nazywam?” oraz „Po ile ta melisa?”, jest „Czy z bycia High Need Baby się wyrasta?” Gdy patrzy się w przyszłość przez pryzmat obecnych nieprzespanych nocy, braku przewidywalności, niespodziewanych wybuchów emocjonalnych i konieczności nieustannego animowania zabawy dla latorośli, perspektywa kolejnych 10 takich lat przeraża i wpędza w depresję. Jak to w końcu z tym jest? Czy po wyjściu z okresu niemowlęcego będziesz mogła w końcu odpocząć?
Mam dla Ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą i jedną złą. Od której zacząć?
Od złej? Z bycia wymagającym się nie wyrasta.
Od dobrej? Z bycia wymagającym się nie wyrasta.
Jeśli o swoim HNB mówisz: „on/a była taka od urodzenia”, to nieświadomie myślisz w kategoriach cech temperamentu, które:
- są względnie stałe w ciągu życia (ulegają bardzo powolnym zmianom, chyba że dojdzie do zdarzenia traumatycznego);
- mają podłoże biologiczne (wedle różnych koncepcji stoją za nim mechanizmy fizjologiczne, neurohormonalne lub nawet aktywność określonych struktur mózgu);
- są częściowo genetycznie zdeterminowane (za to, że Twoje dziecko ma inny temperament niż syn sąsiadki w ok. 35% – 60% odpowiada fakt, że dzieciaki mają różne geny);
- w postaci pierwotnych emocji i motoryki są obecne już od wczesnego niemowlęctwa, a także u zwierząt (jeśli kiedykolwiek wybierałaś kilkutygodniowego szczeniaka z miotu, to być może widziałaś testy, którym poddaje się pieski. Sprawdza się ich wrażliwość na hałas, reakcję wobec nowej osoby, zainteresowanie nieznaną zabawką itp. Te próby mają na celu właśnie rozpoznanie cech temperamentu szczeniaczków i dobór odpowiedniego pieska dla danej rodziny).
Czy z bycia High Need Baby się wyrasta?
Jeśli podejdziemy do HNB jak do specyficznej konstelacji cech temperamentalnych, to z definicji widzimy, że z temperamentu, jakikolwiek by on był, się nie wyrasta. Człowiek dojrzewa, rośnie, więc jego zachowania się zmieniają, ale styl działania, wrażliwość na bodźce, siła reakcji emocjonalnych pozostają na podobnym poziomie. Na szczęście dorośli, którzy byli wymagającymi dziećmi, nie rozpaczają już z powodu pokrojenia tosta w kwadraty zamiast w trójkąty. Ale prawdopodobnie nadal mają wszystkie emocje na wierzchu i z trudem znoszą sytuacje, w których projekt realizowany przez współpracowników nie spełnia ich oczekiwań.
Nie ma tego złego…
Cechy temperamentalne, które w pacholęctwie są – kolokwialnie mówiąc – upierdliwe, koniec końców mogą być podwaliną dla osobowości pożądanej w dzisiejszym świecie. Jeśli oczekiwania środowiska względem hajnida są dobrze dopasowane do jego temperamentu, jako przedszkolak może być on nawet bardziej lubiany, mieć większe zdolności społeczne i lepszą gotowość szkolną niż dziecko o łatwym temperamencie. Jest jednak jeden haczyk: dzieci wymagające są bardziej wrażliwe zarówno na pozytywne, jak i negatywne skutki wychowania. Łatwiej je „popsuć”, ale i łatwiej (bliską relacją i pełną szacunku opieką nastawioną na wrażliwe reagowanie na potrzeby) sprawić, że osiągną życiowy sukces.
Zerknij na zestawienie cech dziecka wymagającego na przestrzeni czasu:
Skoro z bycia High Need się nie wyrasta, to czy już zawsze będę wstawać siedem razy w ciągu nocy i bujać do snu pięciolatka na rękach?
Ależ skąd. Jeśli Twoje dziecko jest zdrowe (czyli nie cierpi na bezdech nocny, nie ma problemów neurologicznych itd), to dorośnie do samodzielnego zasypiania. Tak samo jak odstawi się od piersi, zażąda własnego łóżka i majtek zamiast pieluchy – choć może nieco później niż lołnidy. Jego układ nerwowy w końcu dojrzeje – zwykle wzorce snu zaczynają być podobne do dorosłych w okolicach 3 roku życia, choć to normalne, że pięciolatki w środku nocy budzą się lub wędrują do łóżka rodziców.
Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że trening samodzielnego spania leczy dziecko z bycia „high need”.
Pamiętasz, co napisałam chwilę temu o tym, że hajnidy są wrażliwe na rodzicielskie oddziaływania? Wszelkie stresujące „treningi snu” i inne dyrektywne, behawioralne metody wychowawcze są wybitnie niepożądane dla dzieci o trudnym temperamencie. Nawet jeśli na krótką metę są skuteczne. Zachowanie dziecka wymagającego nie wynika z jego chronicznego niewyspania – jak bowiem wytłumaczyć to, że High Need Baby jest już inne na porodówce? Dopiero wyszły z brzucha mamy i już są niewyspane? Przecież to absurd!
Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których dziecko faktycznie nie śpi tyle, ile samo potrzebuje. Przyczyną takiego stanu rzeczy nie jest temperament, ale skrajnie złe warunki w sypialni (przegrzewanie, jasne oświetlenie) lub problem natury medycznej, jak utajony refluks, alergia pokarmowa, bezdech senny, choroby neurologiczne (więcej przeczytasz o tym TU). To są te przypadki „wyleczenia z bycia High Need Baby”. Dziecko określane jako wymagające cierpiało z powodu fizycznych dolegliwości, a po ich usunięciu jest pogodne, dobrze śpi i samo się bawi.
Jakie wnioski płyną z tej sytuacji?
Wiem, że trudno patrzeć na kilkanaście lat w przód, gdy od miesięcy trzymasz oczy na zapałkach, a wybuchy złości Twojego szczęścia wypompowują z Ciebie resztki energii… ale warto próbować. Powtarzaj sobie często, że pomagasz dorosnąć niezwykłej osobie, która może i teraz daje Ci popalić, ale w przyszłości będzie energiczna, empatyczna i da sobie w życiu radę. Hayden, córka państwa Searsów, która była inspiracją do opisania koncepcji High Need Baby, to obecnie szczęśliwa żona, matka trzech córek, certyfikowany doradca żywieniowy z własnym programem w hawajskiej telewizji. Wyrosła na ludzi, czego i naszym hajnidom życzę.
[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć bibliografię” less_text=”Ukryj bibliografię”]
Bibliografia:
Pluess M., Belsky J., Differential Susceptibility to Parenting and Quality Child Care. Developmental Psychology, 2010, 46, 2; 379–390.
Sears W., Sears M., Księga wymagającego dziecka. Mamania, 2014.
Strelau J., Temperament [w:] Strelau J. (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki, 2014, t.2, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne; 683-718.
[/showhide]
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.
To prawda, z tego sie nie wyrasta. I powiem szczerze – bywaly momenty rozpaczy, kiedy zalowalam, ze wydalam na swiat dzieci, tym samym podajac dalej moje geny. Bo kiedy czterolatka mowi Ci, ze wolalaby umrzec, ze nikt jej nie lubi, ze nie cierpi zmian i dlaczego swiat nie moze sie zatrzymac, to czasem Cie to przerasta. Albo osmiolatka martwi sie, ze nowa kolezanka, ktora pojawi sie dopiero po wakacjach, wbije sie klinem w zgrany uklad jej i jej dwoch przyjaciolek, to mozesz tylko sluchac, bo przeciez nie mozesz zagwarantowac, ze tak nie bedzie. Albo przekonujesz sie, ze „wszystkie dzieci lubia niespodzianki” jest niestety nieprawda w przypadku HNB.
Ale mozna ugolnic – poznasz rodzica HNB po tym, ze rzadko roztkliwia sie nad tym, jak cudowny byl okres wczesnego dziecinstwa, poniewaz, o ile oczywiscie dobrze sie dziecko „poprowadzi”, jest to okres najtrudniejszy. Z HNB z czasem jest lepiej. Ale rzeczywiscie – ta nadwrazliwosc pozostanie. I bedzie musiala znalezc ujscie – w scenariuszu negatywnym – w chorobie, alergiach, zaburzeniach pokarmowych, depresji. Ale byc moze rowniez, czego wszystkich HNB zycze – w kreatywnosci, pedzie do wiedzy i ciaglym sciganiu sie ze samym soba.
To ja mam trochę mieszane uczucia. Idąc tym tokiem rozumowania. Dziecko, które okres niemowlęcy było spokojne powinno być takie z natury ugodowe i łatwiej się dostosywujące. Do czego zmierzam młodsza córka od małego przesypiała całe noce, bez problemu zostawała z każdym mają nawet 3 tygodnie. Prawie nie płakała taka spojkna.A że starsza o 3 lata siostra była jej przeciwieństwem. To trochę ulgę poczułam 😉 A tu co się stało mniej więcej w okresie jak miała 1,5 -2. I zaczęły się ataki histerii, wszystko nie tak. O każdą rzecz awantura. Dziś ma już prawie 6 lat. I to dziewczynka z temperamentem i przutupem i czas jak będą niemowlakiem, który dość szybko się dostosywał do różnych okoliczności a patrzę dziś. To mam wrażenie, że dzieci podmienili. Żeby było zabawniej. Starsza, która dawała nam w kość od początku jest przyłóż do rany. Bardzo się wyciszyła i jest dość dojrzała jak na swój wiek. Ma prawie 9 lat. 😉
To prawda, że już na porodówce widać kto jest kto, choć moim zdaniem wpływa też rodzaj porodu. Moje dzieci były z cesarek i pewnie to też miało wpływ. Plus przebieg ciąży (miałam średnio spokojne). Ale do tej pory mam uraz związany z niemowlęctwem:) Z każdym kolejnym dzieckiem nadzieja na niemowlę leżące i ugodowo poddające się życiu malała, co do ostatniego nie miałam już oczekiwań, więc rzeczywistość aż tak nie bolała jak z pierwszym dzieckiem:) Pozdrawiam, uważam, że robi Pani dobrą robotę.
A jak to właściwie jest HnB? Nasz maluch przejawia gdzieś w granicach 70% cech które są wskazywane jako typowe dla HnB, porównując go z rówieśnikami, dwulatkami moich koleżanek (tak wiem że nie jest to w pełni miarodajna metoda i wiem że może być szkodliwa) widzę że od większości był znacznie bardziej wymagający jako niemowlak (i nadal niejednokrotnie jest), ale w porównaniu z dziećmi posiadającymi „pełen zestaw” cech typowych Hnb to i tak jest „mało-obsługowy”… Czyżby temperament pośredni?
Ja na pewno mam do czyniena z highneedem …obecnie prawie 2 latka ma i choc 1 rok zycia praktycznie nie spal…w tym duza robote zrobily zeby…zreszta do tej pory robia bo ida 5i…ale juz mniej bolesnie…to teraz spi w dzien ok 3-4 godzin plus cala noc?normalnie sie nudze…i mysle o corce…ale w glowie tez siedzi mysl a jak sie trafi drugie takie? Jednak generalnie juz wiem ze musialabym kupic chuste, bo syna nie chustowalam a i tak nosilam to chociaz mialabym wygodniej i rece wolne zeby sie zajac starszym obecnie dzieckiem, kupilabym porzadny bujak nie jakis skrzypiacy wozek, a bujaczek ktory ubuja mi to dziecko zebym mogla zjesc chociaz…najlepiej do kontaktu bo na baterie bym nie wyrobila do tego szumis ten z funkcja non stop bo te z cry sensorem nie dawaly rady choc i na baterie wydalam tyle ze rownie dobrze moglam kupic super tablet podlaczyc do pradu ibialy szum z neta non stop by szedl polecam zamiast szumisia bo moze sie okazac ze i szum nie dziala u mnie zaczal dzialac ok 1 roku przg czym dziala jako zagluszacz a nie usspokajacz jak sie wylaczy albo baterie padna to dziecko otwiera oczy a baterie padaja co 3 dni jak niefirmowe. Duracele alkaiczne tydzien trzymaja. Koszt ok 10 zl za 3 to sobie policzcie za 2 lata jakiego bym miala tablecika?
W tym i rachunek za prad by sie zwrocil generalnie to szumisia dostalam bo sama bym nie kupila…ale dobrze ze byl bo ja gdy urodzilam to bylam w takim szoku ze tak moze wygladac macierzynstwo ze w depresje wpadlam…dziecko na szczescie zaczelo po 3 miechach jako tako mniej plakac..albo mnie sie tak wydawalo…efekt placebo bo tak sobie mowilam ze 3 msce beda najgorsze..tak dzis patrzac z perspektywy 2 lat powiem ze moj highneed jest nadal wymagajacy odnosnie jedzenia od poczatku byl karmilam piersia i czasami butelka bo mialam malo pokarmu mialam w ciazy usuwane guzki z piersi i slabo ta piers byla wydajna tak moje dziecko odrzucilo butle i musialam doprodukowac mleka choc sutki krwawily…a on non stop byl glodny bo taka butla trzymala troche a tu nagle nie dobre…tak pozniej sloiczkow nie chcial jesc wszystko kurde gotowane i lyzeczka od 5 msca a i taknie zawsze pasowalo i do tej pory ma 2 warianty jedzenia zeby zjadl np kaszka i kanapka na sniadanie…a i zapomnialam ze smoczka jako uspokajacza tez nie chcial…taki typek Maly…jak cos chce to kladzie sie na podlodze i wali rekami i nogami i krzyk…i musze wiedziec o co mu chodzi bo mowic nie mowi jeszcze nawet mama…
Całkowicie nie zgadzam się w kwestii treningu snu. Uważam, że dla high needow sen jest szczególnie ważny. Te dzieci potrzebują dla swojego układu nerwowego porządnego wyciszenia się i porządnej dawki snu w ciągu dnia. Jako mama dwóch high needow mogę powiedzieć, że trening snu to najlepsze co dla moich chłopaków zrobiłam. Nauczylam ich samodzielnego spania. Ze skrajnie przemęczonych i wiecznie marudnych dzieci zrobiły się naprawdę fajne maluchy, owszem dalej super energiczne, wrażliwe i wybuchowe, ale zadowolone z życia i przede wszystkim miały wreszcie zadowoloną i wyspaną mamę. Ponieważ trening był przeprowadzony u każdego jak miał zaledwie kilka miesięcy, żaden ani tego nie pamięta ani w żaden sposób nie wpłynęło to na nasze relacje, ponieważ dalej byłam kochającą mamą będąca w każdej innej sytuacji obok.
Ja się nie kieruję dowodami anegdotycznymi tylko wiedzą na temat funkcjonowania dzieci z temperamentem trudnym. A aktualny stan wiedzy na ten temat mówi nam, że trening snu nie jest potrzebny żadnym dzieciom i na pewno nie jest potrzebny dzieciom bardziej wrażliwym na oddziaływania rodzicielskie jak HNB.
Zgadzam sie z toba w 100 proc .
A ja się nie zgadzam że miałaś HNB nasz spał w ciągu dnia 30min a w nocy 4 godziny, tylko z wykończenia.
Zatem jak piszesz o tym że dzieci ci spać zaczęły to wątpię aby były HNB. Takie dzieci nigdy nie spia
Nareszcie wiem jak to nazwać. Moje dziecko ma 8 lat. Do tej pory ciągle słyszałam że to mogą wina że nie śpi ze jest wybuchowe ze budzi się zawsze nie w humorze. Dzieci moich koleżanek były dla mnie jako kosmici, budzily sie zusmiechem na ustach, mialy swój rytm a w nocy grzecznie jadly 2 lub 3 razy. Moje dziecko nie podawalo się zadnym schematom. Zawsze budziło się z wrzaskiem. Kazdej nocy mialam okolo 15-20 pobudek co 15-20 minut. Po 8 miesiacach walki poddalismy sie i zaczelismy spac razem, to troche pomoglo ale mala musiala caly czas czuc mnie kolo siebie. W dzien spala 20 minut. Caly dzuen musiala mnie widziec, ta nierozlacznosc byla juz od urodzenia i poglebiala sie z czasem. Dzis to fajna dzuewczynka, bardzo wrazliwa, ale tez wybuchowa i emocjonalna, nadreaktywna. Bardzo zdolna i kochana, jednak nie „wyrosla” z pewnych cech widocznych po urodzeniu.
Już myślałam że z moim dzieckiem jest coś nie tak. Kiedy wychodziliśmy że szpitala, położna na odchodne stwierdziła, że dziecko da nam popalić. Pierwsze 3 miesiące to była katastrofa. Z nerwów zaczęłam obgryzac paznokcie a na dźwięk płaczu dziecka miałam odruch wymiotny. Dziecko płakało non stop. Lekarze ciągle tylko mówili że z tego wyrośnie a my już nie mieliśmy siły. Nawet teraz jak patrzę na noworodki przechodzi mi dreszcz po plecach. Dziecko powinno spać ok 20h nasze prawie w ogóle nie spało. W nocy budzilo się co 40min. O 4 rano już wstawała. Wózek totalnie się nie przydał. Do gondoli udawało mi sie ja wlozyc tylko na spiąco i nie bylo mowy o spacerze bo jak tylko orientowala się że jest w wozku od razu był płacz. Teraz ma siedem miesięcy i nadalcm jest bardzo wymagająca. Potrzebuje dużo bodźców, nowych zabaw. Bardzo szybko się nudzi. Nadal nie przesypia nocy i budzi się co 1h 2h. Ale za to jest bardzo kontaktowym i bystrym dzieckiem.
Szkoda, że wcześniej nie dotarłam do tego określenia. Wszystkie te cechy dotyczące HNB dotyczą mojego dziecka ( Które ma już 3,5 roku). I szkoda że psycholog do którego chodziłam nie zorientował się że to to. Od roku walczymy z sikaniem i nadal popuszcza. Kladzie sie na podlodze z placzem bo nalalam mu sok do kubeczka a on chce w szklance. A jak sie urodzil to darl sie naokraglo. Najgorsze ze teraz jak jest starszy to pyskuje i juz nie daje sobie rady
Dziękuję bardzo za ten artykuł. Moja młodsza córka budziła się prawie dwa lata na jedzenie co dwie godziny i myślałam, że zeskoczę z mostu ze zmęczenia. Żadne treningi snu nic nie dawały. Próby oduczenia jedzenia po nocach skutkowały tylko tym, że nie spałyśmy w środku nocy przez kilka godzin. Żelazny charakterek nigdy się nie poddaje. Dziś córcia ma 3,5 roku i o tyle jest lepiej, że zasypia przynajmniej w swoim łóżku, ale w nocy i tak do mnie przychodzi i śpi tak blisko, że prawie przestawia mi organy wewnętrzne:) Jest niezwykle inteligentna. Zasób słów prawie jak u dorosłego człowieka. Słodka niesamowicie, gdy jest w dobrym humorze, ale wystarczy nie ten kubeczek z herbatką, nie te rajtuzki, albo cokolwiek innego i awantura na godzinę, albo dwie gotowa. Nie daje się niczym odwrócić od powodu awantury. Samodzielna odkąd to było tylko możliwe. W wieku trzech lat powiedziała mi, że nie może się doczekać kiedy będzie dorosła i będzie mogła się wyprowadzić i sama o sobie decydować. Perfekcjonistka- po 10 razy zakłada rajtuzki aż będą założone idealnie.
W pewnym momencie miałam już dosyć życia- w pracy wiecznie z czymś zalegam. Jestem wiecznie niewyspana. Mam wrażenie, że zwoje w mózgu całkiem mi się wyprostowały. Szukałam pomocy u psychologa, żeby zobaczyć co ze mną jest nie tak. Do tego rodzina jeszcze mówi, że rozpuściłam dziecko na bachora i starą maleńką. Teraz wiem, że ona od urodzenia jest taka. Niezależna była już po urodzeniu. Nie chciała spać już wtedy, albo według swojego systemu.
Dzięki temu artykułowi wiem, że jednak nie jestem nienormalna, a moje dziecko jest niezwykłe. Nie chcę zgasić w niej tej niezwykłości, ale chcę żeby rozbłysła jasno w życiu dorosłym.
Pozdrawiam serdecznie
O rany toż to moje dziecko ! Dość póżno zdecydowałam się na dzieci, ponieważ długo wcale mnie to nie kręciło aż w końcu i ja poczułam ten instynkt 🙂 . Córka od początku była niesamowitym niemowlakiem, „chodziła” jak w zegarku i to dosłownie . Do karmienia budziła się co 3 godziny dokładnie co do minuty. Kiedy skończyła 3 miesiące przesypiała całe noce. Zasypiała o 20 i nigdy nie budziła się przed 9 rano ( kiedy jeszcze nie chodziła do przedszkola ). Miała swoją „flachę” w podgrzewaczu, po przebudzeniu wypijała ją i bawiła się zabawkami. Ja w tym czasie mogłam jeszcze pospać. Smoczek miała do roku, z dnia na dzień przestał ją interesować. Kiedy zbliżały się jej 2 urodziny wytłumaczyłam jej że więcej nie będzie nosić pampersa i powinna siusiać do swojego nocnik z którym „zapoznała „się wcześniej. Od następnego dnia siuisała do nocnika. Ma teraz 9 lat i w ciągu tego czasu zdarzyło jej się dwa razy zesiusiać do łóżka. Zawsze była pogodnym dzieckiem, nie choruje praktycznie wcale, bystra i inteligentna..Od małego bardzo lubiła małe drobne zabawki, rodzina przstrzegała że bedzie wkładać do nosa albo w inne otwory ale nigdy nic takiego nie miało miejsca, nawet nie próbowała i zawsze bawiła się tylko zabawkami.krótko interesowała ją zmiotka i garnki w szafie. Była cudownym maluszkiem, bardzo ale to bardzo łatwym w wychowaniu. Dlatego marzyłam o drugim dziecku, ponieważ nie miałam do czynienia z maluchami wcześniej, myślałam że wszystkie są takie jak moja córka 🙂 Urodziłam drugie dziecko, synka. Obecnie dwa latka za tydzień. On dał mi popalić, wychowuję dzieci praktycznie sama bo mąż za granicą, w domu co dwa tygodnie. rodzina za granicą, przyjaciele również. Nie słyszałam nigdy że jest coś takiego jak HNB. Synek właśnie od urodzenia wciąż płakał tak do pół roku, potem mniej. Prawie nie spał, wciąż głodny od piersi nie odchodzi,.najgorsze te noce kiedy budził się kilkanaście razy do cyca. i zasypiał tylko na mnie bądż na mężu. Niejeden raz myślałam po co mi to było, byłam tak zmęczona że czasem nie miałam siły wstać i zawieżć córkę do szkoły 🙁 .Dzieci diametralnie różne. Ale synek właśnie w zeszłym tygodniu przespał całą noc nie budząc się. Śwętowaliśmy 🙂 może będzie tak częściej.Im starszy tym trochę mniej intensywne jego zachowanie ale opis dziecka HNB pasuje do niego w 100% jak dotąd. Cieszę się że teraz już wiem że taki po prostu jest 🙂
Witam wszystkich, może tutaj ktoś mi pomoże, bo miał podobne doświadczenie? Chodzi o dziecko HNB. Moja 3 letnia córka nią jest-nie mam żadnych wątpliwości. Problemem jest przedszkole. Rozpoczęliśmy przygodę w przedszkolu. W skrocie: w środku funkcjonuje dobrze, bierze udział w zajęciach, bawi się. Jednak są momenty „kryzysy” kiedy zaczyna za mną płakać. Pożegnania to istny koszmar. Krzyk, płacz, uciekanie. Słyszę od przedszkolanki, że ona mnie „testuje”. Znam swoje dziecko i wiem, że to jej forma komunikacji, czuje lęk, chce się przytulić i o to woła. Zawsze tak było. Nie przekonuje mnie to, że może się przyzwyczai, bo jak na HNB przystało, mocno walczy o swoje. No i właśnie tutaj pytanie, czy ktoś miał podobnie?nie chcę jej „złamać” i pokazać, że i tak zrobi co ja chcę, bo nie taką metodę wychowawczą wybraliśmy. Póki co niestety tak jest, że mimo histerii idzie do tego przedszkola. Nie czuję się z tym dobrze, bo mam wrażenie, że jest bardziej przytłamszona, taka zgaszona a ja ją z tymi uczuciami zostawiam. Lubi bawić się z dziećmi ale ta separacja to dla niej po prostu za dużo. Odporowadzanie przez tatę nie pomaga. Odwracanie trochę uwagi, rozmowy, nic nie dają. Ona to wsztystko rozumie, jednak emocje są silniejsze.
Witaj. Tak, przechodziliśmy to samo w pierwszym roku. Istny koszmar. Wrzaski histerie. Wybudzała się w nocy z płaczem ze nie chce iść do przedszkola. Dodatkowo wiadomo inteligencja przodująca wiec próby ulepienia mnie argumentacja ze ona mnie kocha ze chce być blisko mojego serca i nie chce chodzić do przedszkola. Później kolejne próby ze jest krzywdzona przez dzieci później przez panie. Zmuszali ja do spania! No dramat? do tego doszły wieczne choroby, ogromny stres, poobgryzane paznokcie… bardzo zle. Ze mną tez było bardzo zle i fizycznie i psychicznie. Było jej nudno w przedszkolu i tęsknota za mną była jeszcze większa. Ale! Jesteśmy w drugim roku. Wszystko się odmieniło! Dosłownie wszystko. Zaczęło się dziać bardzo dużo w przedszkolu mnogość zajec brak leżakowania, to zd przywykła już to tego miejsca, nic już jej nie zaskakuje, czuje się bezpieczna, spowodowały ze pokochała przedszkole. Teraz, choć sama wciąż nie mogę w to uwierzyć biegnie (dosłownie) do przedszkola i żałuje kiedy musi zostać w domu.
Jak czytam artykuł i komentarze to płacze i śmieje się równocześnie. Mam to samo! Pierwsze 1,5 miesiąca to był koszmar.. Mały płakał w dzień nawet 5h bez przerwy nie spał w dzień po 12h czasem tylko z 10 minutową drzemką i to po paru godzinnych próbach usypiania go. Nie miałam czasu zjeść ani napić się. Nikt mi nie mógł uwierzyć, bo przecież małe dziecko tylko śpi i je. Z nerwów, zmęczenia nie miałam pokarmu, więc musiałam go dokarmiać butelką. Moje dziecko było nie odkładalne, gdy tylko go próbowałam na sekundę odłożyć darł się w niebogłosy jakby go obdzierano ze skóry, więc brałam go z powrotem. Wszyscy mówili że go rozpieściłam i tak nauczyłam, ale on płakał od pierwszego dnia w szpitalu po 7 h w nocy. Później było już lepiej po 3 miesiącu płakał mniej ale dalej był nie odkładalny i wymagał ciąglej uwagi, zmieniania zabaw i miejsc. na spacer mogłam z nim wyjść gdy spał, bo inaczej ani 1 minuty nie mógł wyleżeć w wózku. Dziś ma 7 miesięcy i chyba rzeczywiście z tego nie wyrośnie tylko zmieniają się jego wymagania 😀 Czasami zazdroszcze mamom, które maja spokojne dzieci, bo nie do końca poczułam satysfakcje i szczęscie z bycia mamą. Chyba do końca życia nie zapomne pierwszych ciężkich miesięcy z moim niemowlakiem. Chciałabym mieć drugie dziecko ale się boję że z drugim będzie takie samo i nie dam rady tym bardziej że mieszkamy z dala od rodziny
Mam trójkę dzieci, wszystkie dość temperamentne, ale jeden jest naprawdę hajnidem. Teraz to już przedszkolak i wszystkie opisy się zgadzają. A przy okazji zgłębiania tematu HNB dowiedziałam się (i uzyskałam potwierdzenie od mojej mamy), że ja sama prawdopodobnie byłam hajnidem. Czy z tego wyrosłam? Nie do końca, ale ogólnie czuje się zadowolonaz życia i obiektywnie patrząc dobrze sobie radzę, więc nie trzeba się martwić o te nasze hajnidki 🙂
Dzięki za opis HNB – u nas do 3 miesiąca życia miałam nadzieję, że histerie u córki (zwłaszcza w wózku, w foteliku i w trakcie usypiania) to wina nie do końca wykształconego układu nerwowego, refleksu lub innych rzeczy które szybko miną… Nie minęło niestety – wyjście na spacer to dla mnie zawsze stres czy będzie duża histeria czy mała, którą jestem w stanie utulić. Wyjazd do rodziny albo do lekarza – histeria. Usypianie w dzień – koszmar 🙁 Jedyne co pozytywne (jak narazie) to to, że wieczorem po kąpieli zasypia przy piersi i budzi się 3 razy bez płaczu na karmienie i w sumie przesypia 9-10 godzin. Ma już rozpoczęty 5 miesiąc, a ja czuję jakby to była wieczność. A jeszcze ze względu na asymetrię fizjoterapeutka zakazała mi ją nosić w chuście – po braku efektów zmieniłam na szczęście fizjo i teraz mam przyzwolenie i trochę się uspokaja w chuście… Ale jest momentami ciężko ?
Jestem mamą prawie 10-miesiecznego chłopca. To mój drugi syn. Pierwszy na 8 miesięcy był w swoim pokoju. Budzil się w nocy, karmiłam, odkładałam śpiące dziecko i sama szlam spać. Teraz nie śpię od prawie roku. Młody chce być całą noc przy piersi. Gdy bierze go ode mnie mąż – jest taki wrzask, że nie można tego znieść. W dzień jest pogodny i kontaktowy, zaczyna już chodzić i sporo mówi. Noc za to to koszmar. Przy mnie jest nie do zniesienia. Wspina się po mnie, wyje, krzyczy, chce uwagi. A gdy czegoś chce, to wpada w takie spazmy, że czasem z przerażeniem patrzę na te rozpacz.
Czasem nie mam już siły. Poszarpane koce, ciągle karmienie, potrzeba noszenia i bujania mnie wykańcza. Marzę o 3 h nieprzerwanego snu..