Lampa antydepresyjna – dla kogo i jaka?

Lampa antydepresyjna – dla kogo i jaka?

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, kupując lampę, nie zapłacisz więcej, a właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

Od 2022 roku jestem dumną posiadaczką lampy do fototerapii i jako ekspertka od snu oraz aktywna użytkowniczka w jednym przygotowałam najważniejsze informacje dotyczące terapii światłem – w depresji, bezsenności i innych zaburzeniach.

Jak działa lampa antydepresyjna?

Lampa do fototerapii emituje światło niebieskie o dużej intensywności (bardzo silne). W naturze głównym źródłem silnego światła niebieskiego jest słońce.

Światło niebieskie reguluje rytm 24-godzinny. W pewnym uproszczeniu: obecność światła niebieskiego podpowiada mózgowi, kiedy jest dzień (a jego nieobecność wskazuje, że jest noc – i czas na sen). Światło niebieskie podnosi czujność i dodaje energii.

Ekspozycja oczu na światło niebieskie zwiększa ilość dostępnej w mózgu serotoniny (neuroprzekaźnika potocznie nazywanego „hormonem szczęścia”). Wyższe stężenie serotoniny w pewnych częściach mózgu zmniejsza objawy depresyjne.

W miesiącach jesiennych i zimowych ilość silnego niebieskiego światła docierającego do oczu (a przez to do mózgu) jest niższa. Przekłada się to na częstotliwość występowania zaburzeń rytmu dobowego oraz nasilenie objawów depresyjnych u niektórych osób.

Mniej światła słonecznego -> zaburzony (opóźniony) rytm dobowy i / lub mniej dostępnej w mózgu serotoniny (= objawy depresyjne)

Lampa antydepresyjna do fototerapii – dla kogo [2]?

Dotychczas udowodniono skuteczność działania lamp do fototerapii wśród następujących grup:

  1. osoby z SAD, czyli chorujące na sezonowe zaburzenia afektywne (popularnie nazywane depresją sezonową lub depresją jesienno-zimową). Główne objawy SAD to występowanie jesienią i zimą:
    • spadku nastroju;
    • zwiększonego apetytu, zwłaszcza na pokarmy wysokowęglowodanowe (często z przybieraniem na masie);
    • spadku koncentracji i energii;
    • problemów z zasypianiem i bezsenności.
  2. osoby z zaburzeniami depresyjnymi [3];
  3. matki chorujące na depresję poporodową [4, 5];
  4. osoby z bezsennością;
  5. dorośli z ADHD;
  6. ludzie z pewnymi zaburzeniami rytmu okołodobowego (choć w tych przypadkach zasady naświetlania mogą być inne niż przy zaburzeniach depresyjnych lub bezsenności [6]):
    1.  jetlag (zaburzenie związane z nagłą zmianą stref czasowych – po locie);
    2. delayed phase sleep disorder (~ tzw. ekstremalne nocne marki);
    3. zaburzenie rytmu związane z pracą zmianową.

Kto NIE powinien korzystać z lampy antydepresyjnej?

Wśród przeciwwskazań do fototerapii wymienia się [7]:

  • choroby siatkówki;
  • przyjmowanie leków fotouczulających;
  • należy zachować ostrożność u osób z chorobą afektywną dwubiegunową (ekspozycja na silne światło może przyspieszyć epizod hipomanii / manii) – przed rozpoczęciem fototerapii konieczne jest przedyskutowanie tej metody z lekarzem psychiatrą.

Ogólnie jednak terapia światłem jest uznawana za bezpieczną [8], także dla kobiet w ciąży i karmiących piersią. Korzystanie z niej nie wpływa także negatywnie na zdrowie oczu [9].

Jeśli przyjmujesz na co dzień leki lub używasz produktu kosmetycznego uwrażliwiającego skórę na promienie UV lub złuszczającego naskórek (retinoidy, kwasy AHA etc.) albo jesteś osobą z tendencją do powstawania przebarwień, melazmą (ostudą ciążową), możesz na kwadrans przed włączeniem lampy nałożyć na twarz krem z filtrem UV, jeśli Twoja lampa nie ma takiego filtru (zdecydowana większość dostępnych aktualnie na rynku lamp go posiada).

Czy lampa antydepresyjna działa?

Skuteczność terapii światłem udowodniono w wielu badaniach, zwłaszcza dotyczących sezonowych zaburzeń afektywnych (depresja sezonowa) oraz niesezonowej, klasycznej depresji. Stosowanie lamp do fototerapii zmniejsza nasilenie objawów depresyjnych nawet u 50-70% pacjentów [10].

Zakłada się, że pierwsze pozytywne efekty w kontekście poprawy nastroju i snu, zwiększenia energii i uregulowania apetytu powinny się pojawić już w ciągu 7 dni od rozpoczęcia terapii. Jeśli w pierwszych trzech tygodniach stosowania lampy nasilenie objawów nie zmieni się, to oznacza, że ta forma terapii prawdopodobnie nie będzie skuteczna w leczeniu danej osoby.

Lampy antydepresyjne – jak używać?

Zasady fototerapii w leczeniu depresji oraz bezsenności [7]:

  • Aby stosowanie lampy antydepresyjnej dawało rezultaty, potrzebujesz odpowiedniej dawki naświetlania – czyli 5000 lux przez 1 godzinę dziennie:
    • Jeśli kupisz lampę o mocy 10 000 lux wystarczy używać jej przez 30 minut dziennie.
    • Jeśli zdecydujesz się na tańszą lampę o mniejszej mocy 2500 lux, należy spędzić przed nią 2 godziny dziennie.

10000 lux = 30 minut

5000 lux = 60 minut

2500 lux = 120 minut

  • Nie należy naświetlać się dłużej niż zalecane, ponieważ przy dłuższym kontakcie z silnym światłem niebieskim może pojawić się nadmierne pobudzenie, ból głowy i oczu, nudności i bezsenność.
  • Lampy należy używać rano – najlepiej włączyć ją od razu po obudzeniu się. Jeśli rano masz duże trudności z wstawaniem, można podpiąć lampę do włącznika czasowego (gniazdko z programatorem czasowym), żeby włączyła się na 15-30 minut przed budzikiem. Wówczas światło już będzie docierać do Twoich oczu (a przez to do mózgu) przez zamknięte powieki i będzie Ci łatwiej się obudzić.
  • Nie należy bez wyraźnego zalecenia lekarza stosować lamp antydepresyjnych w południe, po południu ani wieczorem – łatwo wtedy o problemy z zasypianiem wieczorem.
  • Należy ustawić lampę w odległości podanej przez jej producenta. Jeśli lampa będzie stała za daleko, to ilość światła (liczba luxów) docierającego do oka będzie mniejsza, a więc i jej skuteczność będzie niższa.
  • Nie trzeba patrzeć wprost na lampę – należy ją ustawić lub powiesić zgodnie z instrukcją, włączyć i wziąć się za jedzenie śniadania, pracę, pisanie, czytanie etc.
  • Należy mieć otwarte oczy, nie zakładać okularów przeciwsłonecznych, z barwionymi szkłami ani z filtrami światła niebieskiego.

Jaką lampę antydepresyjną kupić?

Duża lampa emituje większy ekran świetlny, łatwiej więc dzięki niej uzyskać odpowiednią (skuteczną) liczbę luxów. Z drugiej strony niewielkie urządzenia łatwiej zabierać ze sobą w podróż.

Lampa musi posiadać filtr UV chroniący przed szkodliwym dla oczu i skóry promieniowaniem.

Lampy antydepresyjne warte uwagi:

Fotovita FV-10 L (duża) – lampa, którą kupiłam. Bardzo duża (zajmuje niemal cały stolik nocny), ale niezwykle silna – 10 000 luxów w odległości 50 cm od lampy (wystarczy 30 minut naświetlania). Solidne wykonanie, długi kabel zasilania, polska produkcja z gwarancją na 5 lat. POLECAM! Cena ok. 900 zł. Kupisz TUTAJ.

Fotovita FV-10 M (średnia) – wyższa, ale węższa niż wersja “duża”. O połowę słabsza intensywność światła (5000 luxów w odległości 50 cm od lampy); ale dzięki temu nieco tańsza. Kupisz TUTAJ.

Beurer TL41 – najtańsza opcja w kategorii 10 000 luxów (nawet ok. 300 zł), ALE lampa musi stać w odległości 20 cm od twarzy, żeby to było faktycznie to natężenie światła (gdy lampa będzie dalej, natężenie będzie niższe). Gwarancja 3 lata.

Beurer TL50 – 10 000 luxów w odległości 15 cm od twarzy; gwarancja 3 lata.

Innolux Valovoima – lampa biurkowa, którą można używać do fototerapii, ale także, przy zmniejszeniu natężenia światła, jako zwykłą lampkę do pracy; niestety – droga! (ok. 1500 zł). 10 000 luxów przy 43 cm od twarzy.

Żywotność świetlówek liczona jest w dziesiątkach tysięcy godzin (np moja Fotovita deklaruje trwałość świetlówek 10 000 godzin, czyli ok. 48 lat przy używaniu 30 minut dziennie codziennie – a gdyby używać jej tylko w sezonie jesień-zima, to niemal 100 lat). Producenci dają gwarancję na lampy najczęściej na 3-5 lat, więc koszt fototerapii w przypadku wybranej przeze mnie lampy to maksymalnie 180 zł za sezon (+ prąd).

Skuteczność innych przedmiotów emitujących światło niebieskie, takich jak okulary, żarówki etc., nie zostało potwierdzone w badaniach tak, jak skuteczność lamp.


Zapisz się na mój newsletter i odbierz e-booka - 50 stron artykułów o rozwoju małych dzieci!

Śpi czy nie śpi? Lunatykowanie u dzieci

Śpi czy nie śpi? Lunatykowanie u dzieci

Lunatykowanie (somnambulizm) zaliczamy do zaburzeń wybudzania. W dużym uproszczeniu jest to sytuacja, w której część mózgu dziecka głęboko śpi, a ta odpowiedzialna za ruch i mówienie budzi się. Stanie w rozkroku między jawą a snem jest powodem występowania dziwnych zachowań.

Somnambulizm występuje nawet u 17% dzieci – najczęściej w wieku przedszkolnym i młodszym wieku szkolnym. Później liczba epizodów lunatykowania spada, jednak kilka procent lunatykujących osób to dorośli, którzy czasami nawet prowadzą samochód czy przesadzają kwiatki we śnie.

Czym jest lunatykowanie i czy należy się go obawiać? Co możesz zrobić dla swojego chodzącego we śnie dziecka? Przeczytaj!

Jak wygląda epizod lunatykowania?

Lunatykowaniu często towarzyszy wychodzenie z łóżka (stąd angielskie określenie – sleepwalking), a przynajmniej siadanie na nim. Lunatykujące dzieci czasem chodzą po domu. Nierzadko zdarzają się sytuacje, w których dziecko oddaje mocz w miejscu do tego nieprzeznaczonym. Może być więc tak, że dziecko z powodu pełnego pęcherza nie wybudzi się całkowicie, tylko zrobi siusiu na przykład do szafy, a następnie wróci do łóżka.

Epizod lunatykowania jest najczęściej pokryty niepamięcią. Niektóre osoby mają przebłyski, że coś działo się w nocy, ale nie pamiętają przebiegu całego epizodu.

Osoby, które lunatykują, czasem mówią przez sen. Jeśli zadamy im bardzo proste pytania w stylu: „Jak masz na imię?”, często odpowiedzą zgodnie z prawdą. Mogą bowiem udzielać stereotypowych odpowiedzi na bardzo proste pytania. Zwykle jednak mowa jest mało zrozumiała, a wypowiedzi pozbawione sensu.

Warto jednak podkreślić, że mówienie przez sen (tzw. somnilokwia) zdarza się często (zarówno gaworzącym niemowlakom jaki i dorosłym) jako wyizolowany objaw – przynajmniej 2/3 ludzi raz na jakiś czas mówi przez sen, choć nie lunatykuje.

Przyczyny lunatykowania u dzieci

Zastanawiasz się teraz pewnie, czy zaburzenia wybudzania da się przewidzieć i czy można im zapobiec? Dlaczego niektóre dzieci lunatykują, a inne nie? 

Czynniki genetyczne

Za skłonności do zaburzeń wybudzania odpowiadają przede wszystkim geny. Jeśli jeden z rodziców lunatykował, to jest ok. 30-40% szans, że dziecko również będzie miało tego typu zaburzenia. Jeśli oboje rodzice chodzili przez sen jako dzieci, to ryzyko rośnie nawet do ponad 70%. Dlatego warto zapytać własnych rodziców i rodzinę partnera / partnerki, czy Wy lub Wasze rodzeństwo:  (1) lunatykowaliście, (2) mieliście lęki nocne (opisywane często jako „nocne histerie ”, z których trudno było Was wybudzić) albo (3) czy często mówiliście przez sen.

Dojrzewanie układu nerwowego

Zaburzenia wybudzania są spowodowane także niedojrzałością układu nerwowego. Z tego powodu zdecydowana większość dzieci z nich wyrasta!  Im bardziej dojrzały mózg, tym większe prawdopodobieństwo, że przechodzenie ze snu do czuwania będzie płynne. Dziecko więc będzie albo całkowicie spać, albo być całkowicie wybudzone – bez stania w rozkroku między tymi dwoma stanami, jak to ma miejsce w trakcie zaburzeń wybudzenia.

Deprywacja snu

Skrócenie snu poprzedniej doby również może być powodem wystąpienia epizodu lunatykowania. Jeśli dziecko ma dług senny, jego mózg szybciej i na dłużej wchodzi w fazę snu głębokiego – a to właśnie w niej dochodzi do lunatykowania. A ile właściwie snu potrzebują dzieci? Dla dzieci w wieku 4-12 miesięcy normą jest 12-16 godzin na dobę, ale już dla 3-5 letnich będzie to 10-13 godzin na dobę. Więcej o tym, ile powinno spać dziecko, przeczytasz w tym artykule (KLIK).

Zaburzenia wybudzenia mogą więc pojawić się u dzieci, które niedawno zrezygnowały z ostatniej drzemki. Nie rekomenduje się więc pomijania drzemki czy skracania czasu snu, które lunatykują. Regularny tryb dnia i dbanie o odpowiednią ilość snu na dobę jest podstawą zapobiegania epizodom! 

Sprawdź dietę!

Zaburzenia wybudzania mogą występować częściej u dzieci z niedoborem kwasów tłuszczowych DHA oraz magnezu  Pamiętaj więc o podawaniu dziecku odpowiedniej ilości ryb tłustych morskich lub suplementacji DHA przez cały rok. Są to kwasy, których nasz organizm nie potrafi wytworzyć samodzielnie, a które mają istotne znaczenie dla dojrzewania mózgu. Wchodzą w skład otoczki mielinowej wokół neuronów i sprawiają, że impulsy w mózgu dziecka przebiegają szybciej, co oznacza, że informacja w mózgu szybciej i łatwiej jest przekazywana tam, gdzie trzeba. Dodatkowo DHA ma wpływ na poziom melatoniny: udowodniono, że dieta bogata w ten kwas poprawia zasypianie, zmniejsza liczbę pobudek i wydłuża całkowity czas snu. Więcej o kwasach DHA i tym, jak przeciwdziałać ich niedoborom w diecie dziecka, przeczytasz w tym artykule (KLIK).

Niedobory magnezu występują rzadziej, choć mogą zdarzać się dzieciom z nasiloną neofobią żywieniową (czyli ze skrajną wybiórczością pokarmową, spożywającym niewiele bogatych w magnez produktów).

Inne przyczyny lunatykowania

Zaburzenia wybudzania mogą być wywoływane przez wszelkie źródła dyskomfortu, takie jak:

  • zmęczenie fizyczne,
  • ból,
  • gorączka,
  • pełny pęcherz moczowy.

Dlatego dziecku doświadczającemu zaburzeń wybudzania należy zmierzyć temperaturę. 

Lunatykowanie może być też nasilane pod wpływem działania niektórych leków. Jeśli więc dziecko przyjmuje na stałe leki, warto uważnie przeczytać ulotki lub zapytać lekarza prowadzącego o ich ewentualny wpływ na sen.

Kolejna – choć najrzadsza – przyczyna to stres. Bardziej wymagające czy wrażliwe dzieci oraz te, które przechodzą bardzo stresujący czas, duże nasilenie emocji odreagowują poprzez zaburzenia wybudzenia w nocy.

Bezpieczeństwo małego lunatyka

Najważniejszą zasadą, którą warto zapamiętać z tego tekstu, jest konieczność zapewnienia dziecku bezpieczeństwa:

  • Przy łóżku nie powinny stać szklane przedmioty;
  • Usuń z łóżka przedmioty, którymi dziecko mogłoby się udusić (w tym zabezpiecz lub przetnij sznurki od rolet).
  • Największym zagrożeniem na drodze lunatykujących dzieci, są niezabezpieczone schody i otwarte okna oraz drzwi. Aby uniknąć wypadków, zawsze zamykaj drzwi wejściowe (i wyjmuj klucz z zamka – dzieci potrafią we śnie przekręcić zamek) oraz okna, a także załóż bramkę na schody.
  • Dobrym pomysłem jest wykorzystanie elektronicznej niani lub zamontowanie dzwoneczek w drzwiach pokoju dziecka, aby usłyszeć początek jego spaceru.

Samo lunatykowanie nie jest dla dziecka groźne, nie świadczy o problemach ze zdrowiem i zazwyczaj mija z wiekiem. Może być jednak niebezpieczne, jeśli dziecko w trakcie epizodu spadnie ze schodów lub samotnie wyjdzie z domu. Dlatego odpowiednie zabezpieczenie mieszkania i unikanie czynników wywołujących jest zwykle jedynym i wystarczającym postępowaniem.

We wpisie wspomniałam o lękach nocnych – jeśli ten problem dotyczy Twojego dziecka, albo zastanawiasz się, czym są tzw. „nocne histerie”, przeczytaj artykuł (KLIK), w którym rozwijam ten temat.


Zapisz się na mój newsletter i odbierz e-booka - 50 stron artykułów o rozwoju małych dzieci!

Fakty i mity o późnym zasypianiu

Fakty i mity o późnym zasypianiu

Rodzice często się martwią, że późna pora zasypiania może być dla dzieci w jakiś sposób szkodliwa. Spotykają się z kategorycznymi stwierdzeniami, że dzieci powinny chodzić spać o 19:00 bez względu na wiek czy ich preferencje. Jakie zagrożenia rzeczywiście wiążą się z późnym chodzeniem spać, a co jest kompletnym mitem?

 

Nadal możesz spotkać się ze stwierdzeniem, że sen przed północą jest najbardziej wartościowy. Niektórzy powtarzają, że godzina snu przed północą jest lepsza niż dwie godziny po północy. W jaki sposób próbują to argumentować?

 

Po pierwsze, osoby odwołujące się do konkretnej godziny, często nawiązują do tradycyjnej medycyny chińskiej. Według niej całą dobę można podzielić na dwanaście dwugodzinnych okresów, podczas których aktywizują lub regenerują się konkretne organy, np. woreczek żółciowy między 23:00 a 1:00. I jakkolwiek rzeczywiście rytm dobowy istnieje, a nasze ciało w różnych momentach wydziela różne substancje i regeneruje się nocą, w badaniach naukowych nie potwierdzono istnienie tak konkretnych, specyficznych i niezależnych od chronotypu pór aktywności konkretnych narządów. Także chiński zegar biologiczny narządów należy traktować bardziej jako folklor niż medycynę opartą na dowodach naukowych.

 

Po drugie, rodziców straszy się tym, że jeżeli dziecko będzie późno chodziło spać, to nie urośnie, ponieważ hormon wzrostu jest produkowany tylko przed północą. To na szczęście nie jest prawda. Największe wydzielanie hormonu wzrostu następuje w fazie snu głębokiego. Faza snu głębokiego występuje w pierwszych 3 cyklach snu, czyli w pierwszych 2-3 godzinach po zaśnięciu, bez względu na to, o której godzinie dziecko się położy. Innymi słowy: wydzielanie hormonu wzrostu nie jest zależne od aktualnej godziny na zegarku, tylko od fazy snu. Każde zdrowe dziecko, bez względu na to, o której godzinie pójdzie spać, przechodzi przez te same fazy snu, w tym przez fazę snu głębokiego. U niemowląt młodszych niż trzymiesięczne hormon wzrostu jest wydzielany przez całą dobę; bez względu na to, czy dziecko śpi, je czy akurat się bawi. Później, aż do momentu zakończenia okresu dojrzewania, hormon wzrostu jest wydzielany nie tylko w nocy, ale także podczas dnia – zwłaszcza jeśli ktoś miał zbyt krótki lub przerywany sen danej nocy, jego organizm będzie kompensować tę słabą noc, wydzielając hormon wzrostu także za dnia. Amerykańska Akademia Medycyny Snu nie podaje zaburzeń wzrastania jako konsekwencji późnego chodzenia spać ani nawet niedoboru snu. To na szczęście nieprawda, że dziecko, które późno zasypia, nie urośnie.

I taka mała uwaga dotycząca niskiego wzrostu – jeśli wzrost Twojego dziecko, bez względu na wiek, na siatce centylowej jest poniżej linii wyznaczającej 3 centyl, jak najszybciej poproś pediatrę o skierowanie na oddział endokrynologiczny. Jak już wspomniałam, niskorosłość, czyli niedobór wzrostu, nie wynika z niedoboru snu czy późnej pory zasypiania. Przyczyną niedoboru wzrostu mogą być m.in. zaburzenia hormonalne, metaboliczne czy przewlekłe choroby nerek lub wątroby. W niektórych przypadkach opóźnienie diagnozy i wdrożenia leczenia może uniemożliwić dziecku osiągnięcie prawidłowego wzrostu w dorosłości. Pełną diagnostykę można w Polsce wykonać wyłącznie w szpitalu, na oddziale endokrynologii, a nie w gabinecie czy przychodni, ponieważ wiąże się ona często z testami wykonywanymi przez całą dobę, także w nocy. Dlatego nie daj się zbyć hasłami “ten typ tak ma”, “w tej rodzinie wszyscy są niscy”, “jeszcze zdąży urosnąć” albo “zacznie spać, to zacznie rosnąć” i jeśli wzrost jest poniżej 3 centyla dla wieku i płci – dziecko ma prawo do diagnostyki w szpitalu. Niewielu rodziców zdaje sobie z tego sprawę, dlatego, proszę, dziel się tą informacją w swoim otoczeniu!

 

Ostatnią kwestią, której warto się przyjrzeć, jest wpływ chronotypu wieczornego lub ogólnie: późnego chodzenia spać na zdrowie fizyczne. Z wielu badań wiemy, że dorośli z chronotypem wieczornym (tzw. nocne marki) są bardziej narażeni na szereg chorób przewlekłych, w tym na: otyłość, cukrzycę typu II, nadciśnienie tętnicze i depresję. Jeśli chodzi o dzieci w wieku od 2 do 8 lat, w jednym badaniu wykazano, że chodzenie spać po 21:00 zwiększa u nich ryzyko rozwoju otyłości, i to bez względu na długość snu (Xiu et al., 2020). Wedle mojej wiedzy to jedyne badanie, które dotyczyło zdrowotnych konsekwencji późnych por kładzenia się u dzieci. Pozostałe badania, w których wskazywano na negatywne skutki późnego kładzenia się, wiązały się nie tyle z samą porą snu, co z jego niedoborem – tzn. skróceniem czasu na sen u dziecka, które kładzie się późno. Niemniej w przypadku dorosłych mamy dane wskazujące na to, że przesunięcie nocnych marków o dwie godziny do przodu powoduje spadek poziomu stresu i objawów depresyjnych, oraz poprawę czasu reakcji i wzrost siły fizycznej (Facer-Childs et al., 2019). Za takie zmiany może odpowiadać np. większa ekspozycja na światło słoneczne czy też regularniejsze posiłki u osób, które brały udział w eksperymencie i przestawiały się na wcześniejsze pory wstawania. Póki co jest za wcześnie, by z dużą dozą pewności przenosić rezultaty osiągnięte na osobach dorosłych na dzieci, zwłaszcza te, które przesypiają odpowiednią dla swojego wieku liczbę godzin.

Mam nadzieję, że rzuciłam więcej światła na źródła pochodzenia niektórych mitów i teraz będziesz wiedziała ciut więcej o śnie swojego dziecka.

Jeśli chciałabyś przesunąć porę wstawania oraz zasypiania Twojego dziecka o około 1–2 godziny, to zapraszam Cię na stronę kursu "Moje dziecko późno chodzi spać!". Skrócisz czas usypiania i odzyskasz swoje wieczory!

Moje dziecko zasypia przy piersi – czy powinnam się martwić?

Moje dziecko zasypia przy piersi – czy powinnam się martwić?

Zasypianie przy piersi to zjawisko powszechne. Fakt, że mały człowiek nie zasypia inaczej, budzi często niepokój mamy, a uwagi i opinie innych osób tylko go podsycają. Czy to normalne? Czy to zdrowe? Czy moje dziecko kiedykolwiek będzie zasypiało inaczej? Jeśli zadajesz sobie te pytania, to ten artykuł jest zdecydowanie dla Ciebie!

  

Spanie przy ssaniu – dlaczego dzieci tak to lubią?

 

Przede wszystkim chciałabym Cię uspokoić: usypianie przy piersi to zjawisko fizjologiczne, całkowicie normalne. Dzieci usypiały i będą usypiać, ssąc pierś, smoczek-uspokajacz czy od butelki. 

Za to, że dzieci tak lubią usypiać przy piersi, odpowiada kilka mechanizmów. Po pierwsze, ssanie jest pierwszą strategią samoregulacji emocjonalnej dziecka, umożliwiającej uspokojenie. Nie ma też ssania piersi bez fizycznego kontaktu z opiekunem, co również pomaga dziecku regulować emocje i daje poczucie bezpieczeństwa.

Dodatkowo, ssąc pierś, dziecko dostarcza sobie stymulacji jamy ustnej. Czy znasz dorosłych, którzy uspokajają się, wkładając do buzi palce, chrupiąc słone paluszki albo żując gumę? Pierś mamy, która wypełnia całą buzię dziecka, jest właśnie jak wielka guma do żucia. Ugniata, dociska, masuje, a to wspaniałe sposoby na stymulację czucia głębokiego – zmysłu, którego receptory są w mięśniach, powięziach i stawach. Dziecko wycisza się i uspokaja poprzez stymulację czucia głębokiego, tak jak wielu dorosłych podczas relaksującego masażu. Starsze dziecko może przy tym bujać się, turlać się, machać nogami i rękami, a taka laktojoga pomaga mu dostymulować zmysł równowagi. Dobujane i dossane w pewnym momencie odpada, mimo że wcześniej stawało na głowie. Znasz to?

 

Magiczne właściwości mleka mamy

Mleko mamy zaspokaja wiele potrzeb dziecka poza głodem i pragnieniem. Słodki smak mleka, znany od zawsze, przyjemny i przez to pozytywnie się kojarzący, sprawia, że dziecko czuje się bezpiecznie. Poczucie bezpieczeństwa oraz hormony sytości wydzielane w ciele dziecka w trakcie jedzenia mleka to naturalny koktajl nasenny. Znasz to uczucie senności po obfitym obiedzie z deserem? Dokładnie to samo czuje maluch po solidnej sesji ssania wypełnionej mlekiem piersi.

Pokarm kobiecy wieczorem i nocą zawiera także melatoninę, tryptofan, magnez i witaminy z grupy B, czyli substancje ułatwiające zasypianie. Karmienie do snu przypomina więc nieco podawanie naturalnego syropu nasennego.

 

Piersi mamy – najwyższej klasy urządzenie wielofunkcyjne

Gdy spojrzymy na listę potrzeb, które zaspokaja karmienie piersią, nie dziwi, dlaczego dzieci są do niego tak bardzo przywiązane. Gdy maluch nie zna jeszcze innego sposobu zasypiania, nie ma innych strategii na wyciszanie się i relaksowanie, naturalnym jest, że sięga zawsze po tę jedyną znaną. 

Niektóre dzieci znają więcej sposobów na zasypianie, ale mają swoje preferencje. Gdy pojawia się temat uspokajania się i regulacji emocji, najpierw jest pierś, potem długo, dłuuugo nic, a może gdzieś w drugiej pięćdziesiątce pojawia się bujanie, bycie noszonym, przytulanie się, mizianie. Dlatego gd rozważasz zmianę sposobu usypiania, głównym zadaniem będzie sprawienie, by te inne sposoby na regulację zaczęły pojawiać się częściej w życiu dziecka i przez to przesuwać się wyżej na liście preferencji. Tak, aby w końcu mogła zastąpić karmienie do snu.

 

 

Kiedy warto skonsultować się ze specjalistą?

Tego, że dziecko usypia przy piersi, nie musisz z nikim konsultować, ani się martwić, że to dziwne, niezdrowe i nienormalne. A jeśli chcesz zmienić sposób usypiania lub napotykasz trudności przy odstawianiu karmień do drzemek i nocnego snu?

Przyjrzyjmy się najczęstszym sygnałom ostrzegawczym, które warto sprawdzić ze specjalistą:

 

Przyrastanie poniżej normy lub blisko dolnej jej granicy

Może to świadczyć o niezdiagnozowanych wcześniej problemach ze ssaniem, u których podłoża może leżeć nieprawidłowe przystawianie do piersi lub wady budowy jamy ustnej np. skrócone wędzidełko języka. W diagnozie problemu pomoże doradczyni laktacyjna, a przy podejrzeniu nieprawidłowości w budowie jamy ustnej – pediatra, laryngolog i logopeda wczesnej interwencji.

Dziecko, które nie umie prawidłowo ssać, będzie przy piersi częściej i na dłużej; trudniej mu też będzie zrezygnować z karmień. Rozszerzanie diety niewiele może pomóc, bo jeśli budowa jamy ustnej nie jest prawidłowa, to przy gryzieniu, żuciu i połykaniu pokarmów stałych również mogą pojawić się problemy.

 

Spanie z otwartymi ustami

Otwarta buzia w trakcie snu i podczas zabaw w ciągu dnia? Chrapanie, choć akurat dziecko nie ma kataru? Warto zbadać budowę jamy ustnej, sprawdzić napięcie mięśniowe, drożność nosa, migdałki. W ocenie sytuacji pomogą przede wszystkim laryngolog i neurologopeda.

Dzieci z tego typu trudnościami często nie są chętne na odstawienie karmień, bo intuicyjnie poprawiają swoje napięcie mięśniowe poprzez częste karmienie.

 

Parafunkcje narządu żucia – inne zachowania poza ssaniem piersi

Dziecko zaczęło wkładać do buzi paluszki, choć już od dawna tego nie robiło? Zaobserwowałaś, że ssie lub przygryza wargi lub policzki? Wkłada do buzi kocyki, rękawki, twarde przedmioty? Takie zachowania mogą pojawić się lub widocznie nasilić po odstawieniu karmień nocnych. Dziecko może w ten sposób szukać zastępstwa dla ssania piersi. Warto te zachowania skonsultować, żeby zapobiegać utrwalaniu się parafunkcji i pomóc dziecku znaleźć inny sposób na stymulację jamy ustnej. Dobrym pomysłem jest wizyta u logopedy wczesnej interwencji lub neurologopedy. 

 

Pojawienie się niepokojących zachowań

Czasami się zdarza, że niedostymulowane i wrażliwe dziecko próbuje sobie radzić z napięciem na inne sposoby, niekoniecznie bezpieczne albo po prostu niepokojące rodziców. Sytuacje, z którymi miałam styczność, to pojawienie się skubania i gryzienia do krwi własnego policzka, uderzanie głową, intensywna masturbacja przed snem. Konsultacja z psychologiem dziecięcym jest wtedy dobrym pomysłem.

 

Wpis powstał na podstawie szkolenia Usypianie przy piersi, dostępnego tylko dla społeczności mojego klubu dla rodziców Parentflixa.

Od października 2022 będę tam prowadzić całościową ścieżkę dotyczącą Odstawienia od piersi – jeśli interesuje Cię ten temat, koniecznie zapisz się na listę zainteresowanych i dołącz do klubu, gdy tylko otworzę drzwi!

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Jak odstawić butelkę w nocy?

Jak odstawić butelkę w nocy?

Mleko jest podstawą żywienia do końca 12 m.ż. [1]. Oznacza to, że niemowlęta młodsze niż roczne nadal mają być karmione mlekiem – i że niektóre potrzebują tych karmień także nocą. Ale co z butelką z mlekiem modyfikowanym po roczku?

Kiedy maluch karmiony mlekiem modyfikowanym kończy rok i nadal nocą pije z butelki, rodzicom czasem sugeruje się jej odstawienie. Z uwagi na skład mieszanki oraz samo ssanie smoczka rośnie bowiem ryzyko rozwoju próchnicy wczesnodziecięcej oraz wad zgryzu. 

Czy każdy roczniak jest gotowy na to, żeby całe swoje zapotrzebowanie kaloryczne realizować w ciągu dnia? Rzeczywistość pokazuje, że nie. Bez względu na to, jak bardzo różni „eksperci” próbowaliby upierać się, że „muszą i powinny”, dzieci są różne. I w różnym czasie dorastają do różnych etapów. 

Czy oznacza to, że musisz po prostu czekać, aż dziecko samodzielnie odda Ci butelkę? Niekoniecznie, zwłaszcza jeżeli ze względu na zdrowie malucha stomatolog, pediatra, logopeda lub inny specjalista rekomenduje odstawienie butelki ze smoczkiem. 

Dlatego przygotowałam dla Ciebie kilka strategii, które mogą pomóc pożegnać karmienia butelką, zwłaszcza nocą.

Od czego zacząć odstawianie butelki?

 

Stopniowo przestawiaj dziecko na korzystanie z innych naczyń.

Rób to najpierw w ciągu dnia, a potem także w nocy. Czy Twoje dziecko potrafi pić z kubka otwartego oraz z bidonu? Jeśli tak, żegnajcie kolejne butelki ze smoczkiem. Doskonalcie picie różnych napojów, także mleka, z kubka oraz bidonu w ciągu dnia (trzymaj butelki w sypialni i wyjaśnij, że w ciągu dnia pijemy z kubka – mleko nie musi być pite z butelki!). Z czasem rezygnuj z butelki wieczorem do snu i nocą. Na początku dziecko będzie wylewać więcej płynu. Karmienie będzie trwało też dłużej niż ze smoczkiem. Ale nie ma zmian bez zmian! Chodzi właśnie o to, żeby nocne picie było trochę trudniejsze i bardziej świadome niż to miało miejsce z butelką. Maluch budzi się i chce się napić? Musi usiąść i poradzić sobie z kubeczkiem. U wielu dzieci po kilku dniach od takiej zmiany liczba wybudzeń znacząco spada. Po prostu przestają pić na leżąco, w półśnie, bez większej kontroli nad ilością płynu.

 

Zmniejsz przepływ w smoczku. 

Jeśli nie ma wyraźnego wskazania od neurologopedy lub dziecko nie jest urodzone przedwcześnie, nie ma problemów z oddychaniem i krążeniem, dziecko odstawiające butelkę może przejść na  smoczek z możliwie najmniejszym przepływem. Mleko ma lecieć wolniej, co pozwala szybciej zorientować się, że mam już dosyć. Wiele dzieci po zmianie smoczka do butelki na mniejszy wypija zdecydowanie mniej mleka. Dzięki temu z czasem uczy się zjadać coraz większe porcje posiłków stałych w ciągu dnia, by uzupełnić brakujące kalorie.

 

Przyjrzyj się rozszerzaniu diety. 

Odstawienie nocnych karmień jest możliwe, jeśli proponujemy odpowiednią dla wieku liczbę posiłków stałych. Kluczem jest słowo PROPONUJEMY – odpowiedzialność jest tu podzielona, to znaczy, że my, jako rodzice, decydujemy jak często i co postawimy przed dzieckiem, a ono decyduje czy i ile zje.

Rezygnacja z nocnych karmień, gdy maluch  dostaje wyłącznie 3 posiłki stałe, będzie bardzo trudna. Podobnie ciężko będzie odstawić butelkę, jeśli dziecko nie umie gryźć i żuć, nie stymuluje jamy ustnej pokarmami o różnych konsystencjach, zwłaszcza twardymi, nie zna zbyt wielu innych niż słodki smaków. Dlatego, jeśli doświadczacie problemów z rozszerzaniem diety, diagnozujcie je i pracujcie nad nimi. Szkoda czasu na bycie przy nadziei „jak odstawi butlę, to zacznie jeść” (bo to nie musi być prawda).

WHO rekomenduje następujące podawanie posiłków uzupełniających:

  • 6-8 m.ż. – 2-3 posiłki;
  • 9-11 m.ż. – 3-4 posiłki + ew.1-2 przekąski (jeśli dziecko ma apetyt);
  • po 12 mż. – 3-4 posiłki + 1-2 przekąski [2].

 

Powoli zmniejszaj ilość mleka w butelce.

Wiele dzieci, zwłaszcza nocą, wypije tyle, ile rodzic da. Nie zauważy natomiast, że z 250 ml zrobiło się 230 ml, ani że po dwóch tygodniach jest już tylko połowa tego, co kiedyś.

 

Zmniejszaj ilość proszku.

Jeśli dziecko skończyło rok i ma prawidłowo rozszerzaną dietę, możesz bardzo powoli zacząć rozwadniać mieszankę. Zamiana od razu z mleka na wodę u wielu dzieci kończy się protestem. To wszak zupełnie inny smak! Ludzki mózg nie zauważa zmian bodźca tylko pod warunkiem, że są niewielkie. Dlatego nie skacz z mleka od razu na główkę, do wody, ale z 3 miarek przejdź na 2 i 3/4 miarki na kilka nocy, kilka dni później na 2,5 miarki itd. Ta strategia zajmuje trochę czasu, ale pozwala konsekwentnie zmniejszać liczbę przyjmowanych nocą kalorii (choć ilość płynu zostaje taka sama). 

Czasem rekomenduję rodzicom połączenie tych dwóch strategii – jednocześnie rozwadniamy mieszankę i zmniejszamy jej ilość.

 

Wzbogać rytuał.

Dołóż do rytuału wieczornego inne skojarzenia z zasypianiem niż butelka i karmienie. Możesz wykorzystać przytulankę (KLIK!), zapach, muzykę itp. Jest to szczególnie istotne, jeśli dziecko miało swobodny dostęp do butelki w łóżeczku i mogło ją traktować trochę jak przytulankę. Skoro ma się z nią pożegnać, dobrze zaproponować mu coś w zamian.

 

Zaciemnij sypialnię na 100%. 

Spanie w pokoju, który nie jest całkowicie zaciemniony, obniża poziom hormonu sytości czyli leptyny. Sprawia to, że zarówno nocą, jak i kolejnego dnia, czujemy silniejszy głód niż gdybyśmy spali w ciemnościach i jesteśmy bardziej podatni na rozwój otyłości [3]. 

 

Jeśli chcesz się ode mnie dowiedzieć więcej na temat rozwoju Twojego dziecka i pomóc lepiej mu spać, zapisz się na listę oczekujących do mojego klubu online dla świadomych rodziców – Parentflix.pl. Kolejna okazja, żeby dołączyć, już w październiku!

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Książka “Czwarty trymestr” od kulis

Dziś specjalny dzień – dzień, w którym rozpoczynam przedsprzedaż długo wyczekiwanej mojej pierwszej własnej książki “Czwarty trymestr. Pierwsze 12 tygodni życia z niemowlakiem”. Chciałabym podzielić się z Tobą jej fragmentami oraz kulisami jej powstawania:

Czekając na dziecko, przeczytałam absolutnie wszystkie dostępne na rynku książki o ciąży i porodzie. Zaglądałam regularnie na kolejne fora dyskusyjne dla mam i blogi parentingowe. Miałam już skończone studia psychologiczne i pedagogiczne oraz kilka lat doświadczenia zawodowego. Wydawało mi się, że jestem idealnie przygotowana na to, co mnie czeka. I miałam rację. Wydawało mi się.

Wiedziałam, że noworodki płaczą i lubią być blisko rodziców. Zdawałam sobie sprawę z istnienia zjawiska baby blues. Ze szkoły rodzenia znałam cały przebieg połogu. 

Mimo wszystko pierwsze trzy miesiące po porodzie mocno mnie zaskoczyły.

Doświadczyłam wielu zjawisk, o których nikt mi nie powiedział i o których nigdzie nie przeczytałam. Dziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze wiedziałam, co się dzieje z moją córką, gdy byłam jeszcze w ciąży, a tak niewiele znajduję rzetelnych informacji o tym, co przeżywa, będąc już po drugiej stronie brzucha. Czytałam i szkoliłam się. Mozolnie poszerzałam swoją wiedzę o śnie, karmieniu oraz rozwoju niemowląt i dzieliłam się nią na blogu Wymagajace.pl.

Postanowiłam napisać tę książkę dla siebie sprzed kilku lat. Dla innych kobiet, które oczekują narodzin dziecka albo, szukając swojej drogi w chaosie tych pierwszych tygodni życia z niemowlakiem, potrzebują prostego poradnika z odpowiedziami na nurtujące je wątpliwości. [fragment książki Czwarty trymestr]

 

Zza kulis powstawania “Czwartego trymestru”

Jestem jedyną autorką Czwartego trymestru (nie licząc miniramek z poradami od Ekspertów – aż 12 osób), ale… Tekst przeczytała i poprawiała profesjonalna redaktorka Irma Iwaszko, pracująca na co dzień z topowymi pisarzami i pisarkami w Polsce m.in. z Katarzyną Bondą. Później swoje uwagi zostawiły wszystkie dziewczyny z mojego zespołu – dziewięć osób. Korekty dokonała Katarzyna Guillon. Nad składem pracowały dwie osoby, w drukarni kolejne dwie. Do tego specjalista od landing page, rozmowy w sprawie matronatów, ustalenia z magazynem, przypinki, Karmiuszka, body, metki, grafiki, konsultacje merytoryczne… Nad książką i zestawami prezentowymi pracowało aż 41 osób!

Ile czasu zajęły mi prace nad książką? Zdecydowanie więcej niż planowałam. Kiedy była już niemal gotowa, inne projekty, pilne sprawy, zdrowie, awarie i życie sprawiły, że odłożyłam ją na ponad rok (tak, lockdown mi nie pomógł). Od kiedy tekst był prawie całkiem zredagowany, minęło już pięć miesięcy, a ja nadal czekam na papierowy egzemplarz książki. Można ją kupić już teraz, ale zostanie wydrukowana na początku grudnia. 

Wielokrotnie czytałam, że mamom brakuje informacji o tym jak połóg, początki macierzyństwa, sen dziecka czy karmienie wyglądają naprawdę. Niewiedza rodzi lęk, niepokój i presję. I z tą myślą pisałam Czwarty trymestr. W książce znajdziesz rozdział o połogu, karmieniu, płaczu i kolce oraz o śnie niemowląt. Napisałam jak jest naprawdę, bez lukru, z konkretami potwierdzonymi badaniami naukowymi.

Zanim się tym wszystkim nie zajęłam, wydawało mi się, że po prostu napiszę książkę, a później wyślę ją do drukarni I TYLE. W praktyce: cały projekt to na ten moment ponad 500 e-maili – ustalanie szczegółów, pytania i odpowiedzi, kwestie organizacyjne. Pomysłów na tzw. layout, czyli na to, jak książka ma wyglądać w środku, było osiem. Przeszłyśmy przez cztery różne napisy na body i pięć pomysłów na projekt przypinek. Gładko poszło chyba tylko z ilustracjami, okładką i Karmiuszką. Gdy rodzi się książka, jest trochę jak przy urodzinach dziecka – niektóre rzeczy idą zgodnie z planem, a z niektórymi jest ciągle pod górkę mimo przygotowania.

Zaskoczyła mnie liczba decyzji, które musiałam podjąć w krótkim czasie, na przykład: na jakim papierze drukujemy i w jakim formacie? Jaka folia na okładkę, jaki kolor tasiemki? Pakujemy w folię czy kartony? Body z bawełny czy bambusa? Metka przy karczku czy boku? Z satyny czy bawełny? AAAA! Pisanie było łatwiejsze 🙂

Oczywiście, nie ustrzegłam się problemów i pomyłek. Metki do bodziaków zostały wysłane na zły adres. Pierwsza próbna przypinka została wykonana w niewłaściwym metalu, a zabrakło czasu na kolejną próbę, do składu został przesłany zły plik… Tak czy inaczej, błędy już naprawione i z ogromną satysfakcją zapraszam Cię do zakupu jedynej takiej książki – mojej książki o pierwszych 12 tygodniach życia z małym dzieckiem – oraz limitowanych zestawów prezentowych z książką:

 

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

 

Pobierz spis treści i pierwszy rozdział książki Czwarty trymestr poniżej: