Roszczeniowa baba czy uważny rodzic?

Roszczeniowa baba czy uważny rodzic?

Dzisiaj „mówi” do Was Karla Orban. Artykuł na podstawie rozmowy z 16.05.2022 r. Opieka nad maluchem a zaufanie „sponsorowanej” przez książkę „Żłobek, babcia, niania czy ja sama?”.

Wybierz stronę dziecka

Jeśli musimy określić, wobec kogo mamy być lojalni, to najlepiej być lojalnym wobec swojego dziecka. Warto wierzyć dzieciom. O wiele lepiej pomylić się dwa razy na korzyść dziecka i nawet uwierzyć w to, że zostało przez kogoś uderzone, kiedy nie zostało, niż żeby doszło do sytuacji, w której dziecko mówi rodzicowi o tym, co jest dla niego trudne i słyszy: „Nie, to na pewno tak nie było”.

 

Budowanie zaufania

Rodzice zastanawiają się, jak zadbać o bezpieczeństwo swoich dzieci, co zrobić, żeby mówiły np. o jakimś podejrzanym gościu, który próbuje coś z nimi robić. Jednak zaufanie, jakie dziecko ma do nas, zaczyna się od tego, jak podchodzimy do sygnałów wysyłanych przez dziecko już teraz. Jeśli dziecko wie, że mama lub tata pójdzie i zajmie się problemem, to będzie miało większą otwartość do mówienia, gdyby podejrzany gościu rzeczywiście się kiedyś pojawił. 

 

Co nas paraliżuje?

Łatwo powiedzieć…

W wielu miejscach, które funkcjonują jako instytucje, kompletnie zamrażamy swoje prawa. Tak jak kiedyś w szkole, gdzie lepiej było nie mówić, co się myśli, żeby nie dostać za to po uszach. Kiedy wchodzimy do żłobka, przedszkola, szkoły czy placówki medycznej, odczuwamy lęk o to, czy możemy w ogóle jakoś reagować. I z jednej strony wiemy, że jesteśmy rzecznikiem swojego dziecka, a z drugiej paraliżuje nas strach.

Roszczeniowy rodzic?

Miejmy odwagę pytać. Rodzice boją się, że zostaną ocenieni jako roszczeniowi, nadwrażliwi albo tacy, którzy za bardzo się przejmują. Niekoniecznie tak musi być – nawet jeśli w innym miejscu zostaliśmy tak odebrani. Zresztą nawet gdybyśmy mieli zmierzyć się z reakcją: „Ale jest pani roszczeniowa!”, zróbmy to i bądźmy po stronie swojego dziecka. Pokażmy mu swoją lojalność, znosząc chwilowy brak komfortu. Dajmy sobie siłę i prawo do tego, żeby mówić rzeczy trudne w imieniu swojego dziecka, bo ono ogromnie potrzebuje zobaczyć, jak to robimy. 

Dorośli sobie poradzą. Jeśli będziemy tymi roszczeniowymi rodzicami, to będziemy. Ten ktoś po drugiej stronie (nauczycielka, opiekunka, pielęgniarka) pójdzie do domu, zwierzy się mężowi, powie, że „ta baba wymyśla”. Trudno. Jakoś da sobie z tym radę, bo jest dorosła. Tymczasem jeśli wasze dziecko rzeczywiście jest traktowane w bardzo przemocowy sposób, to nie da sobie rady. I dlatego my, rodzice musimy być lojalni dziecku. Mimo wszystko.

 

Prawdziwy ekspert

Jednocześnie nie warto siedzieć cicho z myślą, że „jak coś będzie źle, to mi powiedzą”. Pamiętaj, że pracownicy placówki jeszcze nie znają Twojego dziecka. Dopiero się go uczą. Pytania rodziców, uwagi, komentarze, pomysły czy doświadczenia naprawdę pomagają! Pamiętajmy, że ktoś, kto pracuje w żłobku od 20 lat, może być ekspertem od opiekowania się dziećmi w żłobku, ale to TY, mamo/tato, jesteś ekspertką/em od swojego dziecka. Bo TY je znasz od urodzenia.

 

Zmieniajmy świat na lepsze

Fajnie być pierwszym pokoleniem, które zaczyna słuchać swoich dzieci, ufać swoim dzieciom, wierzyć w nie, stać po ich stronie, walczyć o nie. Osoby urodzone w latach 70., 80. często nie miały dorosłych, którzy za nimi stali. Nauczyciel miał zawsze rację. Pani trzeba było słuchać. 

Fajnie być zmianą, którą chcemy widzieć w świecie, choć jednocześnie można się z tym czuć niekomfortowo. Nikt nie lubi być oceniony jako roszczeniowy. Zwłaszcza jeśli paraliżuje go strach i czuje napięcie, kiedy jest w tych instytucjach i ożywają w nim schematy utrwalane przez wiele lat w żłobku, w przedszkolu, w szkole, w szpitalach, w przychodniach.

Mimo wszystko dobrze jest ufać sobie i słuchać siebie. Dobrze jest słuchać dziecka i ufać dziecku.

Jesteś na urlopie macierzyńskim? Zastanawiasz się, co dalej? Zamów książkę Karli Orban:

W czym podawać picie niemowlakowi?

W czym podawać picie niemowlakowi?

Kiedy pod koniec 2015 roku rozpoczęłam podawanie mojej córce posiłków uzupełniających, nadal karmiłam ją piersią. Nie obawiałam się więc tego, że się odwodni. Zgłaszała się do karmienia na tyle często, że wypijała naprawdę spore ilości mleka. Z tego powodu podawanie wody podczas posiłków traktowałam jako tworzenie pozytywnych nawyków. Nie przejmowałam się, w czym tę wodę powinnam podawać.

Oferta specjalnych kubków do nauki picia była wówczas uboga. Na jednym z forów znalazłam informacje o kopniętym kubku, czyli o Doidy® Cup. W sklepach pojawiały się pierwsze kubki 360°. Specjaliści uważali wtedy jeszcze, że wspierają one dorosły sposób picia, którego dziecko uczy się właśnie na etapie rozszerzania diety.

Jednak najpopularniejszym kubkiem na rynku w 2015 roku był kubek-niekapek. Ja też go kupiłam. Niepotrzebnie. Ciebie zaś ostrzegam przed popełnieniem tego błędu.

Powinnam była darować sobie wszelkie fikuśne kubki: zarówno ten 360°, z którego moja córka zupełnie nie umiała się napić, jak i niekapek, o którym – jak się później dowiedziałam – logopedzi wypowiadają się wyłącznie źle. Dlaczego?

Otóż picie z kubka-niekapka jest niemal identyczne jak picie z butelki ze smoczkiem. Jest zbliżone do ssania i nie uczy dorosłego sposobu picia i połykania płynów. Niepotrzebnie przedłuża niemowlęcy sposób pobierania płynów. Korzystając z kubka-niekapka opóźniamy moment, w którym nasze dziecko będzie potrafiło – bez oblewania się i krztuszenia – korzystać ze zwykłego, otwartego kubka. Mogłam to zaobserwować na przykładzie mojej córki – nieco później niż jej rówieśnicy zaczęła dobrze sobie radzić z otwartym kubkiem. 

Z czego więc podawać wodę na etapie rozszerzania diety? Można korzystać ze zwykłego, otwartego kubka bez uszka, który dziecko będzie obejmować obiema dłońmi. Niektórzy rodzice chwalą sobie Doidy® Cup, czyli ten kopnięty kubek, specjalnie wyprofilowany do nauki picia. Na rynku można znaleźć także kubek Reflo™. W jego wnętrzu znajduje się wkładka, dzięki której płyn wylewa się z kubka wąskim strumieniem. Może to być pomocne dla dziecka, które chce pić z otwartego kubka, ale odczuwa frustrację, za każdym razem wylewając na siebie część płynu lub krztusząc się. 

Chcąc ułatwić dziecku naukę picia z otwartego kubka, można zacząć od podawania w nim gęstszych płynów, np. zup, musów czy koktajli. Takie gęste płyny wolniej wlewają się do buzi dziecka, ułatwiając mu tym samym kontrolę. Niektórym dzieciom na początku trudno też zaakceptować bezsmakową wodę. Podawanie smakowych, gęstszych płynów może być więc odpowiedzią na obie początkowe trudności.

Zamiast niekapka, na wyjścia zabierz ze sobą bidon z rurką. Prawidłowa kolejność jest następująca: najpierw nauka picia z kubeczka, potem z bidonu.

Pierwszy bidon nie powinien być zbyt duży, ponieważ pociągnięcie płynu będzie trudniejsze przy długiej rurce. Ta ostatnia powinna być umieszczona w ustach dziecka dość płytko – dziecko ma objąć ją ustami, a nie ssać. W celu wyeliminowania gryzienia rurki, zadbaj, by była dość twarda.

Większość dzieci uczy się pić z bidonu, obserwując innych. Możesz także kupić mały sok w kartoniku, przelać go do szklanki i wypić. Później wlej do kartonika wodę, włóż rurkę i umieść jej końcówkę w ustach dziecka. Gdy delikatnie naciśniesz kartonik, płyn dostanie się do ust malucha. Wiele dzieci w ten sposób zaczyna kojarzyć, że nie trzeba gryźć rurki, a wystarczy obejmować ją wargami i wciągać płyn.

Więcej porad i tricków dotyczących podawania napojów i pokarmów stałych znajdziesz w książce „Rozszerzanie diety niemowląt”, której jestem współautorką. Możesz kupić ją online na stronie rozszerzaniedietyniemowlat.pl. Jeśli jesteś przed rozpoczęciem przygody z rozszerzeniem diety i chcesz uniknąć moich błędów oraz potrzebujesz jednego miejsca, w którym znajdziesz wiedzę i praktyczne porady na ten temat, zapraszam Cię serdecznie do sięgnięcia po książkę. Napisałam ją z trzema dyplomowanymi dietetyczkami.