Książki o Rodzicielstwie Bliskości

Książki o Rodzicielstwie Bliskości

W trzecim odcinku podcastu, w którym opowiadam o mojej drodze do Rodzicielstwa Bliskości, zapytałam: czy chcecie poznać moją listę najlepszych książek o tym nurcie?

Wiele z Was napisało wówczas, że są ciekawe, od czego zacząć, co dla rodziców dwulatka, a co, jeśli dziecko chodzi już do szkoły?

Przygotowałam więc subiektywną listę książek o Rodzicielstwie Bliskości, którą z pełnym przekonaniem mogę polecić. Żeby artykuł był wygodniejszy do przeglądania, podzieliłam go na dwie części (druga za kilka dni), a w każdej z nich znajdziecie propozycje dostosowane do sytuacji i poziomu „zaawansowania” w temacie.

Dla jasności: wszystkie książki kupiłam samodzielnie i za własne pieniądze 😉

Zaczynamy od najmłodszych dzieci (od urodzenia do 3 roku życia):

JESTEM W CIĄŻY / MAM NIEMOWLĘ I NIC NIE WIEM O ROZWOJU MAŁYCH DZIECI

Księga Dziecka od narodzin do drugiego roku życia, William i Martha Sears, Zielona Sowa

W księgarniach od lat chyba nic nie detronizuje monumentalnego Pierwszego roku życia dziecka, ale nie jest to pozycja, którą mogłabym polecić. Jest co prawda rzetelna i szczegółowa w kwestiach medycznych, ale tematy związane z rozwojem emocjonalnym niemowlaka traktuje bardzo po macoszemu, a tu i ówdzie zawiera szkodliwe propozycje (typu wypłakiwanie przed zaśnięciem).

Twórcy pojęcia „Rodzicielstwo Bliskości”, William i Martha Searsowie napisali Księgę Dziecka – niemniej część ich propozycji, np. dotyczących zabaw ruchowych z niemowlakiem, przyprawia znanych mi fizjoterapeutów o ból głowy 😉

Czytam wszystko, co ukaże się na rynku z zakresu opieki nad niemowlakiem, i na ten moment z czystym sumieniem mogę polecić nowość z Wydawnictwa Agora:

Jest z nami dziecko. Poradnik początkujących rodziców, Joanna Szulc, wyd. Agora

Autorka jest doświadczoną dziennikarką, wieloletnią redaktorką naczelną miesięcznika Dziecko, dyplomowaną promotorką karmienia piersią, a także studiuje psychologię.

W poradniku analizuje dość szczegółowo wszystkie kwestie zajmujące rodziców w pierwszym roku życia ich maluchów: od niemowlęcej wyprawki, przez pierwsze dni po porodzie, żywienie po drobiazgowy przegląd kolejnych kwartałów życia (czego dziecko się uczy, jakie wyzwania czekają rodziców):

Podyskutowałabym o pojedynczych zagadnieniach, bo nie jestem przekonana, że niemowlaki potrzebują leżaczka 😉 – ale to są absolutne drobiazgi i zdecydowanie na tle innych pozycji z tej tematyki książka „Jest z nami dziecko” jest zdecydowanie najbardziej godna polecenia. Wreszcie coś mądrego o opiece nad niemowlakami, bliskościowego i jednocześnie osadzonego w polskich realiach!

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

JESTEM W CIĄŻY / MAM NIEMOWLĘ I NIC NIE WIEM O RODZICIELSTWIE BLISKOŚCI

Księga Rodzicielstwa Bliskości, William Sears, Martha Sears, wyd. Mamania

Biblia Rodzicielstwa Bliskości dla opiekunów małych dzieci. Searsowie są dyskusyjni, jeśli chodzi o porady wychowawcze dla kilkulatków, ale jeśli chodzi o  opiekę nad niemowlętami to w naprawdę prosty sposób wyjaśniają  podstawy Rodzicielstwa Bliskości, z których możesz konstruować własną ścieżkę.

Książka ma układ typowego amerykańskiego poradnika – ramki z krótkimi tekstami, wypowiedzi „autentycznych rodziców”, podsumowania i wypunktowania 😉

Podsumowanie 7 filarów Rodzicielstwa Bliskości, przez nich stworzonych, możesz pobrać poniżej:

Lubię w Searsach to, że nie oceniają wyborów dokonywanych przez rodziców: pokazują, jak bliskościowo karmić i piersią, i butelką, jak budować więź przez współspanie, a jakie narzędzia wykorzystać, gdy musisz szybko wracać do pracy. Podkreślają mocno, jak ważne są potrzeby wszystkich członków rodziny, nie tylko dziecka, i jakimi sposobami można próbować je pogodzić. Nie udają, że znają odpowiedź na każde pytanie, ale zachęcają do zaufania samemu sobie i samodzielnego poszukania rozwiązań odpowiednich dla Twojej rodziny. Polecam szczególnie rodzicom mieszkającym w krajach, w których urlop macierzyński trwa tylko pół roku lub nawet mniej.

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

ZNAM FILARY RODZICIELSTWA BLISKOŚCI, SZUKAM CZEGOŚ O POTRZEBACH I EMOCJACH MAŁEGO DZIECKA

Dziecko z bliska, Agnieszka Stein, wyd. Mamania

„Dziecko z bliska” to pierwsza polska książka o Rodzicielstwie Bliskości. Celowo piszę „książka”, a nie „poradnik”, bo „Dziecko…” nie ma w sobie tego sznytu. W skrócie: porad tutaj nie znajdziecie. Znajdziecie wyjaśnienie mechanizmów stojących za zachowaniami dziecka, a także dużo zagadnień do refleksji nad własnym rodzicielstwem. Bo tak naprawdę w RB znacząco więcej jest koncentracji na rodzicu, jego potrzebach, emocjach, zasobach, wsparciu niż na pracy „nad” dzieckiem.

Pozostałe książki Agnieszki Stein pokażę w drugiej części artykułu, ponieważ dotyczą starszych dzieci.

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

SZUKAM CZEGOŚ Z ODNIESIENIAMI DO BADAŃ NAUKOWYCH, ALE NADAL LEKKIEGO DO CZYTANIA

Czwarty Trymestr, Magdalena Komsta, Wydawnictwo Wymagające

W tej kategorii zacznę od książki, której tak bardzo mi brakowało, że aż postanowiłam napisać ją sama. Jeśli jesteś w ciąży lub właśnie urodziłaś, koniecznie sięgnij po nią. To pięknie wydany, całościowy przewodnik po połogu oraz śnie, karmieniu i marudzeniu dziecka w pierwszych 12 tygodniach życia (zwanych brakującym, czwartym trymestrem ciąży). Choć tak naprawdę zawarta w książce wiedza przyda Ci się także później.

Początki rodzicielstwa kojarzą mi się z totalnym chaosem i poczuciem zagubienia. Pisząc tę książkę, chciałam wyciągnąć pomocną dłoń w kierunku świeżo upieczonych i przyszłych mam, żeby choć trochę ułatwić im ten czas. Krążą słuchy, że wyszło mi to nie najgorzej. 😉

Więź daje siłę, Evelin Kirkilionis, wyd. Mamania

Autorka jest doktorką biologii i w tej – kultowej już – książce krok po kroku, z odniesieniem do badań naukowych, wyjaśnia, jak tworzy się więź między dorosłym a malutkim dzieckiem i dlaczego tak ważne jest szybkie i adekwatne odpowiadanie na wysyłane przez niemowlę sygnały. Kirkilionis jest entuzjastką noszenia niemowląt i promuję koncepcję, że ludzki gatunek to „noszeniaki” (więcej na ten temat możecie przeczytać TUTAJ). Książka koncentruje się na porodzie i pierwszym roku życia dziecka, tylko delikatnie zahaczając o powrót do aktywności zawodowej.

Dla mnie „Więź daje siłę” jest niezwykle pomocna we wspieraniu wiary rodziców we własną intuicję. My naprawdę bardzo często dobrze wiemy, co robić w kontakcie z malutkim dzieckiem, tylko kultura próbuje nam wmówić, że to inne osoby są ekspertami od naszych maluchów!

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

Mocno mnie przytul, Carlos Gonzalez, wyd. Mamania

Hiszpański pediatra pisze lekko i z humorem o rzeczach ważnych i poważnych – zarówno o noszeniu niemowląt, karmieniu, wspólnym spaniu, treningu czystości i wielu innych zagadnieniach, jak i ogólniej – o traktowaniu dzieci z szacunkiem i  miłością.

W oparciu o twarde dane naukowe polemizuje z wieloma metodami wychowawczymi i punkt po punkcie, w niepodrabialnym stylu, obnaża ignorancję popularnych trenerów dzieci. Jeśli w rodzinie lub wśród znajomych, ktoś Wam mędzi, że tego nauczyliście, że pożałujecie tamtego, a owo to już w ogóle zniszczy życie Waszemu dziecku i Wam, a chcecie z klasą na to reagować albo chociaż upewnić się we własnych, intuicyjnych decyzjach, to ta książka jest dla Was.

Sama bardzo często sięgam do tej książki, żeby odnaleźć jakieś badanie naukowe albo zasięgnąć z niewyczerpanej skarbnicy metafor i drobnych złośliwości, którymi Gonzalez szczodrze obdarza oponentów.

Dużo w tej książce odwołań do psychologii ewolucyjnej, co pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy rządzące pozornie dziwacznymi zachowaniami małych dzieci typu „dlaczego nie chce spać we własnym, wygodnym łóżeczku” albo „dlaczego nie chce samo wracać, choć przed chwilą biegało po placu zabaw”.

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Niestety, książka nie występuje w wersji elektronicznej

KONKRETY, KOMSTA, KONKRETY

Wiem, że może masz jedną lub więcej powyższych książek za sobą, rozumiesz założenia, ale nadal brakuje Ci konkretnych narzędzi. Nic nie przychodzi Ci do głowy, jeśli chodzi o reagowanie na odmowę dziecka, masz pustkę w głowie, kiedy chciałabyś docenić jego wysiłek inaczej niż zdawkowym „brawo!”.

Dlatego jeszcze dwie propozycje:

Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały, Joanna Faber, Julie King, wyd. Media Rodzina

To oparty o światowy bestseller „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały…” poradnik dla rodziców młodszych dzieci. Wypełniony konkretami aż po brzegi: jak pomagać w regulacji emocji, jak zachęcić do współpracy, jak mediować konflikty między rodzeństwem, jak wyrażać uznanie – wszystko z podsumowaniami, przykładami dialogów i obrazkami:

Mając podstawową wiedzę o Rodzicielstwie Bliskości (bo ja naprawdę wierzę w to, że skorzystasz z takiej książki bardziej, jeśli chociaż podstawową „teorię” będziesz miała za sobą), szybko poukłada Wam się w głowie „co można by powiedzieć” i „jak można by zareagować”, a za jakiś czas propozycje z książki będą wydawały Wam się oczywistymi oczywistościami. Gwarantuję.

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

Próbowałam już wszystkiego, Isabelle Filliozat, wyd. Esprit

Brak popularności książek tej pani tłumaczę sobie okropnymi tytułami i okładkami (mam wszystkie jej przetłumaczone na nasz język poradniki i jestem nimi zauroczona).

Tymczasem autorka jest francuską psychoterapeutką i rewelacyjnie tłumaczy zachowania maluchów z dziecięcego na nasze. Pewnie mogłabym podyskutować o kilku miejscach i zaproponowanych rozwiązaniach, ale ogólnie uważam tę pozycję za wartą uwagi, nie tylko ze względu na zwięzłość, ale również odwoływanie się do funkcjonowania i rozwoju mózgu i długofalowych skutków konkretnych rozwiązań.

Papierowa książka – kupisz TUTAJ

Ebook – kupisz TUTAJ

Część druga listy dobrych książek o Rodzicielstwie Bliskości – dla starszych dzieci – znajdziesz TUTAJ!

Wpis zawiera linki afiliacyjne – jeśli z nich skorzystasz, kupując książki, nie zapłacisz więcej, a właściciel sklepu podzieli się ze mną drobną częścią swojego zysku. Będzie to dla mnie również znak, że ufasz moim rekomendacjom.

Szukasz wsparcia i wiedzy, które zapewnią Ci spokojny start w macierzyństwo? Zamów "Czwarty trymestr"!

Mamowskaz 003: Moja droga do Rodzicielstwa Bliskości

Mamowskaz 003: Moja droga do Rodzicielstwa Bliskości

Posłuchaj podcastu Mamowskaz
Chcesz posłuchać? Naciśnij na żółty trójkąt na odtwarzaczu powyżej 🙂

Chcesz poczytać? Transkrypcja poniżej.

Pobierz odcinek (mp3)

 

Posłuchaj podcastu Mamowskaz

Możesz posłuchać podcastu na stronie albo na Youtubie lub też przeczytać zamieszczoną transkrypcję.

Jeśli wybierzesz wideo, proszę, zasubskrybuj mój kanał na YouTube oraz zaznacz „dzwoneczek” – będziesz wówczas otrzymywać powiadomienie o wszystkich nowych materiałach.

Autorem muzyki do podcastu jest Rafał Odrobina.

Transkrypcja (do czytania)

[showhide type=”links” more_text=”Kliknij tu, żeby rozwinąć transkrypcję podcastu” less_text=”Ukryj transkrypcję”]

To jest trzeci odcinek podcastu MAMOWSKAZ: Magdalena Komsta o rozwoju małych dzieci. Dziś będzie bardziej prywatnie – opowiem o drodze, która doprowadziła mnie do Rodzicielstwa Bliskości. Zapraszam.

Witaj po dłuższej przerwie. Podcasty miały się ukazywać z żelazną konsekwencją co dwa tygodnie, ale – jak sama często mówię rodzicom – konsekwencja jest przereklamowana 😉 Uznałam, że nie warto przed urlopem nagrywać średniej jakości odcinka resztką sił i dałam sobie czas na odzyskanie energii. Jestem już po pierwszej turze wakacyjnych wyjazdów i wracam do regularnej działalności.

Dzisiaj chciałam opowiedzieć trochę o Rodzicielstwie Bliskości, czyli o nurcie, w którym jako psycholożka pracuję, ale także trochę opowiedzieć, jak wyglądała moja prywatna droga do niego.

Na pierwszym roku studiów musiałam napisać pracę roczną na dowolnie wybrany temat. Moje studia w ogóle były trochę inne niż tradycyjne, bo ja skończyłam Międzywydziałowe Indywidualne Studia Humanistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. W dużym skrócie ta międzywydziałowość oznaczała, że mogłam jednocześnie uczyć się na kilku różnych kierunkach, miałam indywidualną opiekę naukową tutora z uczelni i dużo czasu na zdecydowanie się, w którym kierunku chcę iść i z czego napisać pracę licencjacką, a później magisterską.

Zaczęłam więc studiować pedagogikę oraz socjologię, z której po pół roku zrezygnowałam, a od drugiego roku rozpoczęłam jeszcze psychologię. Ponieważ moja opiekunka naukowa była psycholożką rozwojową, a ja byłam zafascynowana malutkimi dziećmi, które urodziły się u mnie w rodzinie, ustaliłyśmy, że praca roczna będzie dotyczyć rozwoju przywiązania we wczesnym dzieciństwie. W dużym skrócie: opisałam, jak to się dzieje, że malutkie dzieci nawiązują relację ze swoimi rodzicami lub opiekunami, od czego zależy kształt tej relacji, jak się w czasie zmieniały poglądy na temat pochodzenia związków emocjonalnych u niemowląt i małych dzieci i jaki to ma związek z dorosłym życiem człowieka. Tak naprawdę opisałam podstawy naukowe nurtu Rodzicielstwa Bliskości, o którym wówczas nie miałam zielonego pojęcia.Ta praca potem została wydrukowana w studenckim czasopiśmie naukowym i nadal można ją pobrać w internecie. Link podrzucam w notatkach do tego podcastu, czyli na stronie www.wymagajace.pl/003 jak numer tego odcinka. Nie uwierzysz, ale mimo że minęło tyle lat, dosłownie kilka tygodni temu dostałam mailowo pytanie o możliwość zacytowania mojej pracy w jakimś licencjacie, ba, sama przed chwilą wygooglowałam, że moja praca jest jako bibliografia obowiązkowa do jednego z przedmiotów na wydziale pedagogiki Uniwersytetu Zielonogórskiego 🙂

Później, w toku studiów, zafascynowałam się behawioryzmem i terapią poznawczo-behawioralną.  Ja jestem człowiekiem liczb i człowiekiem konkretu, więc koncentracja na widocznych objawach,  schematy, wzorce, ustalone reguły dotyczące terapii konkretnych zaburzeń bardzo do mnie trafiały. Cokolwiek by się o terapii poznawczo-behawioralnej nie mówiło, to ma ona najwyższą udokumentowaną skuteczność w leczeniu wielu zaburzeń psychicznych.

Zdaję sobie sprawę, że behawioryzm obrósł wieloma mitami i rodzice, którzy wychowują dzieci w ruchu Rodzicielstwa Bliskości czasem słyszą z różnych stron, że behawiorka to tresura i to jest kompletnie sprzeczne z szacunkiem wobec dziecka. Ja swego czasu napisałam na blogu tekst o 10 rzeczach, których – bez względu na Twój światopogląd wychowawczy – możesz się nauczyć od behawiorystów. Link do artykułu znajdziesz w notatkach.

Ale wracam do historii. Pracę magisterską z psychologii pisałam u profesor Katarzyny Schier, która jest praktykującą psychoanalityczką i zajmuje się psychosomatyką, czyli związkami między problemami zdrowotnymi a psychiką człowieka. Ja, jak już mówiłam, byłam nadal w mocnej fascynacji behawioryzmem i nurtem poznawczym, czego obecnie bardzo żałuję – bo podejrzewam, że gdybym była bardziej otwarta, to znacznie więcej mogłabym się od profesor Schier nauczyć w tym czasie.

Po ukończeniu studiów zrobiłam półroczny kurs terapii poznawczo-behawioralnej dzieci i młodzieży i zaczęłam pracę, konsultując nastolatków, rodziców z trudnościami wychowawczymi, prowadziłam też warsztaty dla kobiet. Wtedy chyba po raz pierwszy coś zaczęło mi zgrzytać, ponieważ reguły i schematy postępowań, które znałam, nie były dla mnie wystarczające. Miałam wrażenie, że ślizgam się gdzieś po powierzchni, nie docierając do sedna, że brakuje mi narzędzi do nawiązania bliższej relacji z dziećmi, które do mnie przychodzą i zrozumienia ich.

Kiedy zaszłam w ciążę, a niektóre moje koleżanki już miały malutkie dzieci, robotę zrobił algorytm Facebooka 😉 Otóż w propozycjach na Facebooku zaczęły mi się wyświetlać grupy, do których należały moje koleżanki z pedagogiki; była wśród nich grupa Rodzicielstwo Bliskości . Nie miałam pojęcia, co to oznacza, więc poszukałam tu i ówdzie i zamówiłam pierwszy poradnik Searsów pt. „Rodzicielstwo Bliskości” . Potem osadzoną w polskich realiach książkę Agnieszki Stein „Dziecko z bliska”  . Czytałam grupy na Facebooku. I wpadłam jak śliwka w kompot.

Historia zatoczyła koło. Wróciłam do tego, o czym czytałam na pierwszym roku studiów – o znaczeniu bliskiej i pełnej poczucia bezpieczeństwa relacji dla zdrowia psychicznego i fizycznego dziecka. O tym, że dotyk jest dla niemowlęcia równie ważny, jak pożywienie. Że pierwsze więzi z opiekunami mają związek z kolejnymi jego relacjami, w dorosłym życiu.

Pochłaniałam kolejne książki i szkolenia, pojechałam na konferencję do Łodzi, skończyłam kurs „Rodzicielstwo Bliskości dla profesjonalistów” u Agnieszki Stein. I tak to się dalej potoczyło.

Czym w ogóle jest Rodzicielstwo Bliskości? Ja mogę chyba powiedzieć o tym, czym jest dla mnie, bo nie ma jakiejś jednej jedynej słusznej definicji. W dużym skrócie chodzi o adekwatne odpowiadanie na potrzeby dziecka i poszanowanie jego indywidualności i granic. To jest taki nurt, w którym uznajemy, że dziecko rośnie i rozwija się poprzez bliską relację z drugim człowiekiem. Że to, co się dzieje między dorosłym a dzieckiem, więź pełna ufności, poczucia bezpieczeństwa, fizycznej bliskości, adekwatnego wrażliwego reagowania na komunikaty dziecka, jest podstawą do jego dobrego rozwoju. Kiedy myślę o RB, to myślę o podążaniu za dzieckiem, o towarzyszeniu mu w rozwoju zamiast przyspieszaniu go, czy wymuszaniu zmian, na które nie jest gotowe. I tak, jak behawioryzm koncentruje się na tym, co obserwowalne i jak to zmienić, tak Rodzicielstwo Bliskości raczej zastanawia się, co jest pod spodem, jakie potrzeby się za tym kryją, jak możemy poszukać wspólnie takiej strategii, która zaspokaja potrzebę dziecka i jest pełna szacunku, pozbawiona przemocy, a jednocześnie w zgodzie z moimi jako rodzica granicami fizycznymi i psychicznymi.

Kwestia granic jest odpowiedzią na pytanie, czym się różni RB od wychowania bezstresowego. Nie wydaje mi się, żeby coś takiego jak wychowanie bezstresowe w ogóle istniało. To jest jakiś mityczny twór, coś, czym się obśmiewa sytuacje, w której ludzie protestują przeciw celowemu wywoływaniu u dziecka trudnych emocji czy stosowaniu przemocy psychicznej. Taki straszak na tych, którzy nie chcą wchodzić w wydzielanie nagród i kar. W Rodzicielstwie Bliskości nie chodzi o to, żeby robić wszystko, żeby dziecko zawsze było zadowolone i uśmiechnięte. Tak się przecież nie da. Nie chodzi też o to, żeby dziecku na wszystko pozwalać. Ważna jest intencja i sposób komunikowania się. Czyli, czy zabraniam, bo to faktycznie niebezpieczna sytuacja albo dlatego, że to mnie boli, czy zabraniam, bo tak, żeby wiedziało, kto rządzi w domu.

Rodzicielstwo Bliskości jako nurt opieki nad dzieckiem czy filozofia, bo tak lubię o tym myśleć, czerpie przede wszystkim z teorii przywiązania, psychologii ewolucyjnej, wiedzy o sposobie funkcjonowania ludzkiego mózgu, psychologii międzykulturowej oraz komunikacji bez przemocy (NVC) .

Myślę, że dużym nieporozumieniem, z którym się czasem spotykam, jest utożsamianie Rodzicielstwa Bliskości wyłącznie z karmieniem piersią, chustonoszeniem i wspólnym spaniem. Czasem ludzie myślą, że jeśli nie karmią piersią, to nie są „RB”. Tymczasem sami Searsowie, którzy piszą o 7 filarach Rodzicielstwa Bliskości, podkreślają „tools not rules” – czyli to, co proponują, to są narzędzia, sposoby, ułatwiacze, a nie zasady, których trzeba przestrzegać. Karmienie piersią, będę już się trzymać tego przykładu, może ułatwiać nawiązanie bliskiej relacji z dzieckiem, ze względu na wpływ hormonów laktacyjnych na matkę oraz ilość dotyku, który zarówno mama, jak i dziecko, otrzymują wzajemnie. Ale absolutnie nie oznacza to, że bezpieczna więź między matką a niemowlakiem nie powstanie, jeśli mama karmi butelką, albo że więź jest lepsza lub gorsza, bo mama karmi tak czy inaczej.

Podobnie ma się rzecz z naturalnym porodem, noszeniem w chuście czy wspólnym spaniem. Akurat moja córka nie była noszona w chuście, choć dużo czasu spędzała na rękach albo przy piersi. A jeśli chodzi o wspólne spanie, to przez pierwszych kilka miesięcy spała w swoim łóżeczku, potem spała ze mną, potem znów sama, potem ze mną i teraz już od długiego czasu śpi sama. To, co jest ważne w Rodzicielstwie Bliskości, to wybieranie takich strategii, sposobów, które aktualnie odpowiadają rodzinie. Można karmić piersią i spać z dzieckiem, a być dalekim od Rodzicielstwa Bliskości, a można karmić butelką, spać dalej od dziecka i w ogóle nie używać chusty czy nosideł i żyć w tym nurcie całkowicie.

Jeśli wcześniej nie słyszałaś zbyt dużo o Rodzicielstwie Bliskości i chciałabyś poczytać trochę o tych narzędziach nawiązywania relacji, czyli o 7 filarach Rodzicielstwa Bliskości, to w notatkach do tego odcinka możesz pobrać plik ze streszczeniem właśnie 7 filarów Rodzicielstwa Bliskości z poradnika Searsów.

Tak naprawdę z tego, co właśnie powiedziałam, wynika odpowiedź na pytanie, które nierzadko ludzie mi zadają: moje dziecko ma cztery miesiące, rok, trzy lata, dopiero dowiedziałam się o Rodzicielstwie Bliskości, czy mogę zacząć je stosować, czy to nie za późno? Jeśli myślimy o Rodzicielstwie Bliskości jako o pewnej filozofii, a nie o narzędziach, to oczywiście, że nie za późno. Nigdy nie jest za późno, żeby mocniej postawić na budowanie zaufania w relacji z dzieckiem, nie jest za późno, by zmienić sposób komunikacji z dzieckiem, być uważniejszym w odczytywaniu jego potrzeb i reagowaniu na nie. Nigdy nie jest za późno, żeby zrezygnować z kar i nagród, bo ta rezygnacja ma też spore znaczenie dla podejścia bliskościowego – choć pewnie im dziecko jest starsze, tym więcej czasu zajmie nam odzyskiwanie jego zaufania w pewnych kwestiach. Myślę tu na przykład o nastolatku, któremu oddajemy odpowiedzialność za rzeczy, nad którymi dotychczas sprawowaliśmy kontrolę. Albo trzylatkowi, który był często odsyłany na karnego jeżyka za okazywanie trudnych emocji, a teraz chcielibyśmy, żeby razem z nami nauczył się je regulować i wyrażać. To wszystko da się zrobić, choć czasem potrzeba trochę więcej czasu.

Jeśli masz dziecko przedszkolne lub starsze, albo więcej niż jedno dziecko i gdzieś kołacze Ci się po głowie, że „to wszystko to piękna teoria, ale kiedy ma się kilkoro dzieci, to nie ma czasu tak tylko rozmawiać”, to polecam zacząć przygodę z RB od książki Małgosi Musiał „Dobra relacja” , bo nie tylko autorka jest mamą trójki dzieci i zna temat od podszewki, ale też jej książka jest pełna praktycznych narzędzi i konkretnych pomysłów.

Tak teraz pomyślałam, że jeśli interesuje Cię, gdzie można poczytać o Rodzicielstwie Bliskości, jakie książki z tej tematyki polecam w zależności od Twojego poziomu – nazwijmy to – zaawansowania i wieku dziecka, to daj, proszę, znać w komentarzu. Mogę przygotować osobny artykuł na ten temat, pokazać, jak poszczególne książki wyglądają w środku, bo niektóre są z podpowiedziami “co można zrobić, gdy moje dziecko robi coś-tam”, inne są bardziej do przemyśleń, a jeszcze inne z obszerną bibliografią, dla tych, których ten aspekt naukowy interesuje bardziej. Czekam więc na Twoje zdanie, czy taki wpis na blogu by się przydał. No, bo w wersji do słuchania to raczej się nie uda 😉

I na koniec jeszcze jedna refleksja: czy jest łatwo iść taką drogą? I tak, i nie.

Z jednej strony, nie wyobrażam sobie w tej chwili innego podejścia do opieki nad własnym dzieckiem, innych fundamentów niż te, na których obecnie się opieram.

Z drugiej, w ogóle bycie rodzicem jest strasznie trudne moim zdaniem. To, że jestem psycholożką, nie sprawia, że mam niekończące się zapasy energii fizycznej i psychicznej i że zawsze się zachowuję tak, jakbym chciała. Pewnie w niektórych kwestiach jest mi łatwiej, bo wiem, jak funkcjonuje mózg dziecka i dorosłego, jakie są normy rozwojowe, jestem może nieco bardziej świadoma swoich stanów psychicznych. Ale mimo to zdarza mi się pojechać automatem z tego, co sama zwykle słyszałam, jak byłam dzieckiem i kiedy to usłyszę, to zastanawiam się “jak ja mogłam to powiedzieć?”.

Kolejna trudna rzecz polega na tym, że efektów nie widać od razu. W przeciwieństwie do zastosowania szantażu, groźby, wymierzenia kary, której efekty w zachowaniu są widoczne od razu, bliskościowe podejście jest bardziej jak rolnictwo albo ogrodnictwo. Działasz, wkładasz wysiłek i czekasz. O różnicy, między tym, co działa doraźnie, a tym co wspiera długofalowo, pisała fajnie Anita Janeczek-Romanowska z bloga Być Bliżej.

Jeśli masz jakieś pytania dotyczące Rodzicielstwa Bliskości, chciałabyś, żebym jeszcze kiedyś rozwinęła jakiś wątek szerzej, to jestem otwarta na propozycje.

Na ten moment to już wszystko. Dziękuję Ci za wysłuchanie tego odcinka. Pamiętaj, że w notatkach czeka na Ciebie do pobrania 7 filarów Rodzicielstwa Bliskości według Searsów. Ach! I bardzo dziękuję za każdą ocenę w iTunes oraz łapkę w górę na Youtube’ie. Podziękowania dla Pauli za komentarz pod ostatnim odcinkiem! Każde słowo od Słuchaczek i Czytelniczek daje mi energię do dalszych działań. Pozdrawiam bardzo serdecznie i do usłyszenia już za dwa tygodnie!

[/showhide]

W tym odcinku usłyszysz:
  • Dlaczego zrobiłam przerwę w nagrywaniu podcastów?
  • Jak wyglądały moje studia?
  • Jak zajmowałam się Rodzicielstwem Bliskości, nie wiedząc, że to robię?
  • O mojej fascynacji terapią poznawczo-behawioralną
  • Co robiłam zaraz po ukończeniu studiów?
  • Jak trafiłam na pojęcie Rodzicielstwo Bliskości?
  • Czym dla mnie jest Rodzicielstwo Bliskości?
  • Czy można być bliskościowym rodzicem, nie stosując wszystkich filarów RB?
  • Czy może być za późno na Rodzicielstwo Bliskości?
  • Czy da się opiekować bliskościowo więcej niż jednym dzieckiem?
  • Czy łatwo iść drogą Rodzicielstwa Bliskości?

Kliknij prawym przyciskiem albo przytrzymaj, aby ściągnąć podcast jako plik MP3.

Strony i miejsca wymienione w podcaście

 

 

 

Gdzie jest dostępny podcast?

Kolejne odcinki podcastu będą się ukazywały co 2 tygodnie i można ich posłuchać w kilku miejscach:      

 

 

 

  Jeśli podoba Ci się podcast, proszę, oceń go w iTunes – usłyszy dzięki temu o nim więcej świadomych rodziców 🙂 Oceń podcast MAMOWSKAZ Dziękuję i do usłyszenia!

Parentletter – newsletter dla świadomych rodziców. Zapisz się na listę i otrzymuj pełne wsparcia treści.