Kaszki na dobranoc – świetna kolacja czy marketingowa ściema?
Pytana wielokrotnie przez rodziców o to, czy oferowane w sklepach specjalne „kaszki na dobranoc” posiadają magiczne usypiające właściwości, postanowiłam zapoznać się z ich składem i przygotować dla Was moją opinię.
Na początku muszę podkreślić bardzo istotny fakt: w badaniach nie zaobserwowano różnic w długości snu dzieci z rozszerzoną dietą [1] lub jedzących kaszkę ryżową na kolację [2] w porównaniu z niemowlętami karmionymi wyłącznie mlekiem. Przedwczesne (czyli przed ukończonym 6. m.ż.) rozszerzenie diety bez wskazań medycznych paradoksalnie może u bardziej wrażliwych dzieci pogarszać jakość snu dziecka i zwiększać liczbę pobudek, jeśli jest związane z przejściowymi zaburzeniami pracy układu pokarmowego jak wzdęcia, bóle brzucha, problemy z wypróżnieniem. Niemowlę, które w ciągu dnia zjada kilka stałych posiłków, może też nadrabiać ich niską gęstość energetyczną (dynia ma ok. 25 kalorii w 100 gramach, pokarm kobiecy i mieszanka 60-70 kalorii), budząc się częściej w nocy na mleko.
Może wydaje Ci się, że Twoje cztero- lub pięciomiesięczne dziecko budzi się częściej w nocy, bo jest głodne. Przed rozszerzaniem diety zerknij jednak na mój artykuł o „regresie snu” w tym wieku, aby zrozumieć, skąd może brać się nasilenie pobudek. A potem sięgnij po książkę, którą napisałam razem z trzema dyplomowanymi dietetyczkami.
Czy w składzie kaszek na dobranoc jest coś, co ułatwia zasypianie i/lub przesypianie nocy?
W skrócie: nie.
Producenci sprzedają kaszki „na dobranoc”, ponieważ rodzice je kupują, przekonani o zbawiennym wpływie zbóż na sen. I choć teoretycznie możliwe byłoby wykorzystanie wiedzy z zakresu chronodietetyki do produkcji żywności dla niemowląt, w tym mleka modyfikowanego, to póki co żadna komercyjna firma nie zdecydowała się na taki krok.
Kaszki na dobranoc nie różnią się absolutnie niczym od innych kaszek. Porównajcie, proszę, skład kaszki mleczno-ryżowej Jabłko Dobranoc i kaszki mleczno-ryżowej Malina (na dzień, wnioskując po szacie graficznej), obie od firmy Nestle (kliknij, żeby powiększyć):
Nieco większa zawartość mąki ryżowej w kaszce „na dzień” (po prawo) wynika z niższej zawartości owoców w tej wersji. Cukier i maltodekstryna zamieniły się miejscami. I tyle różnic. Żadnych dodatkowych składników, żadnych magicznych zmian, zero pełnoziarnistych zbóż czy aminokwasów ułatwiających zasypianie. Nie tylko w tej kaszce – we wszystkich innych również.
Do jednej z kaszek (Nestle, Kaszka 5 zbóż z lipą Na dobranoc) producent dodaje ekstrakt kwiatu lipy w proszku w oszałamiającej wartości 0,5%. I choć kwiat lipy ma m.in. działanie uspokajające i nasenne, tak niewielka zawartość nie ma najprawdopodobniej żadnego realnego znaczenia dla procesu zasypiania (o czym chyba zdaje sobie sprawę sam producent, przedstawiając na opakowaniu ten składnik w funkcji aromatu: „nadaje kaszce delikatny smak”).
Co ciekawe, w kaszce Babydream znajdziemy niewielki dodatek kakao – a akurat kakao ze względu na zawartość kofeiny nie jest składnikiem polecanym na wieczór.
Chyba widzicie same, że hasła „Gwarantuje przespaną całą noc Twojemu dziecku” (serio, tak deklaruje na swoim opakowaniu jeden z producentów) to nic więcej jak marketingowa ściema?
Jakie składniki kaszek na dobranoc budzą moje największe zastrzeżenia?
Zarówno kaszki błyskawiczne, jak i gotowe kaszki w słoiczkach, są produktem wysoko przetworzonym i stosunkowo drogim w porównaniu do klasycznych „dorosłych” kasz lub płatków, które niemowlęta mogą bezpiecznie spożywać.
Ogromny sprzeciw budzi we mnie tendencja producentów do dosypywania do owocowych kaszek dodatkowego cukru w różnych postaciach (cukier biały, glukoza, fruktoza, syrop glukozowy, a nawet pokruszone słodzone cukrem herbatniki i ciasteczka!). Przykładowo słoiczek (określany przez producenta jako 1 porcja) Kaszki na dobranoc z herbatnikami Bebiprima zawiera 3 łyżeczki cukru (14,3 g)!
Pozornie zdrowsze słodzidła typu maltodekstryna niespecjalnie zmieniają sytuację: nadal za pomocą takich kaszek eksponujemy dzieciom smak słodki, kształtując nieprawidłowe preferencje żywieniowe. Maltodekstryna ma też wysoki indeks glikemiczny, co w połączeniu z kaszami niepełnoziarnistymi używanymi przez większość producentów, może powodować gwałtowny skok glukozy we krwi i szybsze pojawianie się uczucia głodu w niedługim okresie po spożyciu posiłku.
Warto też zwrócić uwagę na faktyczną zawartość i postać owoców dodawanych do kaszek – w przypadku kaszek błyskawicznych są to płatki lub proszek owocowy albo zagęszczony sok. Takie owoce pod kątem zawartości witamin, minerałów czy błonnika (sok!) mają niewiele wspólnego ze swoimi świeżymi odpowiednikami.
W niektórych kaszkach pojawiają się też kompletnie zbędne od strony odżywczej zagęstniki oraz aromaty.
Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny (lub drugi, po wodzie) składnik mają mleko krowie niemodyfikowane – jego zawartość to między 38 a 45%. Pytanie brzmi, czy nie jest to przypadkiem niezgodne z aktualnymi rekomendacjami dotyczącymi żywienia niemowląt? Nie jest to mleko jako napój, ale jeśli niemal połowa słoiczka to jednak mleko pełne? Oddajmy głos ekspertom: „nie należy stosować mleka krowiego jako głównego napoju przed ukończeniem 12. m.ż.(…) Mleko krowie zawiera małe stężenie żelaza, tak więc opóźnione jego wprowadzanie chroni przed wystąpieniem niedokrwistości z niedoboru żelaza. Ponadto wyniki badań dowodzą, że wczesne wprowadzanie mleka krowiego może być przyczyną mikrokrwawień z przewodu pokarmowego. Podawanie mleka niemodyfikowanego prowadzić może również do nadmiernego obciążenia ustroju białkiem i produktami jego przemiany oraz solami mineralnymi i w konsekwencji do przeciążenia osmotycznego nerek oraz niewłaściwej, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym, podaży węglowodanów i tłuszczów. Stosowanie niemodyfikowanego mleka krowiego może także sprzyjać alergizacji” [3].
Warto wiedzieć, że niemowlęta karmione piersią nie potrzebują kaszek mlecznych – mogą jeść normalne kasze albo kaszki błyskawiczne bezmleczne przygotowywane na wodzie. Mleko krowie, w ilości nie większej niż 500 ml dziennie, może być składnikiem kaszek po pierwszym roku życia [3]
Podsumowując:
- Kaszki „na dobranoc” nie różnią się składem od innych kaszek i nie zawierają składników, które mogłyby realnie przełożyć się na łatwiejsze zasypianie czy dłuższy sen dziecka.
- Niektóre z kaszek na dobranoc są dosładzane – unikanie słodzonej żywności dla niemowląt ma znaczenie nie tylko ze względu na długofalowe skutki dla zdrowia dzieci, ale także kształtowanie się preferencji smakowych [3].
- Wszystkie przeanalizowane przeze mnie kaszki na dobranoc w słoiczkach jako główny lub drugi, po wodzie, składnik mają mleko krowie niemodyfikowane, co budzi kontrowersje w obliczu aktualnych rekomendacji dotyczących żywienia niemowląt [3].
- Niektórzy producenci kaszek wykorzystują brak implementacji Kodeksu Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece WHO [4] i na opakowaniach umieszczają informacje „po czwartym miesiącu” lub „po piątym miesiącu”, podczas gdy Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje, aby wprowadzanie pokarmów uzupełniających do diety dziecka rozpoczynało się po skończonym 6 miesiącu życia [5]. Nie ma korzyści dla snu czy jakiegokolwiek innego aspektu rozwoju z wprowadzania kaszek przed osiągnięciem dojrzałości do rozszerzania diety, która pojawia się w okolicach ukończonego 6 miesiąca życia (chyba że na wyraźne wskazanie lekarskie w bardzo wyjątkowych sytuacjach).
Jeśli chcesz się dowiedzieć, jakie produkty mają potwierdzony naukowo korzystny wpływ na sen, zapisz się do mojego newslettera i pobierz darmowy ebook:
Konsultacja merytoryczna artykułu: mgr inż. Zuzanna Wędołowska – dietetyk i autorka bloga SzpinakRobiBleee.pl
Napracowałam się nad tym tekstem. Jeśli uznasz wpis za przydatny, proszę, polub mój fanpage i podziel się tym artykułem ze swoimi znajomymi. Dziękuję!
„Pani Od Snu”. Psycholożka, terapeutka poznawczo-behawioralna bezsenności (CBT-I), pedagożka, promotorka karmienia piersią i doula. Mówczyni i trenerka (pracowała jako ekspertka od snu m.in. z Google, ING, GlobalLogic, Agorą i Treflem), prelegentka TEDx. Certyfikowana specjalistka medycyny stylu życia – IBLM Diplomate – pierwsza w Polsce psycholożka z tym tytułem. Wspiera dorosłych i dzieci doświadczające problemów ze snem.
Więcej o Magdalenie TUTAJ.